piątek, 28 marca 2014

Rozdział 1

Wyszłam z wielkiego samolotu i powędrowałam po moją walizkę. Chwyciłam ją w dłoń i poszłam do postoju taksówek. Żadnej wolnej nie było, przestraszyłam się z tego powodu i nie wiedziałam co mam zrobić. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do mojego brata :
- Hej Łukasz - powiedziałam jak zawsze cichym głosem do telefonu
- Hej Diana - usłyszałam radość w głosie Piszczka
- Co robisz ? - zapytałam mojego brata z nadzieją że będzie mógł po mnie przyjechać
- Jestem w szatni, bo zaraz mam trening - odpowiedział swoim głosem Polak
- A to nie przeszkadzam - chciałam już się rozłączyć
- No nie poczekaj - zaśmiał się do telefonu Łukasz - Bez powodu nie dzwonisz, mów o co chodzi - powiedział do mnie z rozkazem Piszczek
- No bo jestem na Lotnisku w Dortmundzie i nie ma żadnej taksówki - zachichotałam cicho do telefonu
- Na prawdę ? Nie wierze - krzyknął mnie do telefonu -To poczekaj przed lotniskiem na pierwszej niebieskiej ławce, zaraz kogoś po ciebie wyślę - odpowiedział szczęśliwy chłopak
- Dziękuje jesteś kochany - powiedziałam do brata i się rozłączyłam. Zrobiłam tak jak powiedział mój brat, poszłam przed lotnisko. Usiadłam na wskazanej ławce, podkuliłam nogi, założyłam okulary przeciwsłoneczne bo był początek lata, a do uszu włożyłam słuchawki i czekałam na mojego kierowcę.

### W szatni ###

- Kto to był ? - zapytał ciekawski Robert
- Diana - na twarzy Piszczka pojawił się ogromny
 uśmiech
- Kto to Diana ? - zapytał Marco
- Moja siostra, jest na lotnisku w Dortmundzie i
nie ma czym przyjechać - Łukasz uśmiechnął się
słodko do Marco - I tak nie ćwiczysz dzisiaj, nie
pojedziesz po nią ? - zapytał z nadzieją chłopak
- Jasne, a w którym miejscu jest dokładnie ?
- zapytał wyciągając z kieszeni kluczyki do swojego
 samochodu
- Na pierwszej, niebieskiej ławce. - uśmiechnął się
Łukasz i wyją z portfela zdjęcie. - Masz to ona - spojrzał jeszcze na zdjęcie i uśmiechnął się do niego
- Marco wziął do ręki zdjęcie - Ala ona ładna - uśmiechnął się do przyjaciela - Nie jesteście podobni - Reus wyciągnął język w stronę Polaka
- Haha bardzo śmieszne - przymrużył oczy Piszczek - Jedź już a nie - wskazał palcem na drzwi od szatni
- Tak jest - zaśmiał się Blondyn i wyszedł.

### Na lotnisku ###

Po pewnym czasie oczekiwań, zaczęło mi się nudzić na ławce. Wyłączyłam muzykę i schowałam słuchawki do torebki. Podniosłam lekko okulary i spojrzałam na piękne auto które podjechało pod lotnisko. Domyśliłam się że to może być któryś z kolegów mojego brata. Bo do biednych sam Łukasz nie należał, więc jego koledzy też nie. Założyłam z powrotem okulary na nos i spuściłam głowę na dół. Słyszałam jak ktoś idzie w moją stronę
- Hej to ty jesteś Diana ? - zapytał Blondyn z ślicznym uśmiechem
- Tak jestem Diana, a ty to kto ? - spojrzałam na chłopaka
- Jestem Marco, przyjaciel twojego brata - zaśmiał się Reus i chwycił moją walizkę - Chodź jedziemy do niego co ty na to ? - spojrzał się na mnie chłopak
- Jasne - sama podniosłam się z ławki i powędrowałam za blondynem
- Wsiadaj a ja schowam twoją walizkę - wskazał palcem na swój samochód
- Dziękuje - uśmiechnęłam się grzecznie do chłopaka po czym usiadłam na miejscu pasażera, zapięłam pasy i zdjęłam okulary
- Jestem - zaśmiał się chłopak i zapiął pasy - No to jedziemy, trzymaj się bo nie lubię wolno jeździć
- Spokojnie, nie boję się - odpowiedziałam mu pięknym uśmiechem
- Oo to coś nowego - zaśmiał się chłopak i ruszył. Po 15 minutach byliśmy pod pięknym stadionem
- Dziękuje - odpięłam powoli pasy i wysiadłam, na nos włożyłam okulary przeciwsłoneczne i rozejrzałam się do o koła
- Pięknie nie ? - spojrzał na mnie Marco, a na jego twarzy był jak zwykle piękny uśmiech
- To mało powiedziane - odwzajemniałam gest chłopaka - Gdzie jest Łukasz ? - stanęłam obok kolegi
- Chodź zaprowadzę cię - ruszył powolnym krokiem i włożył ręce do kieszeni. Ja poszłam za nim.
- Czemu nie ćwiczysz ? - spojrzałam ze zdziwieniem na przystojnego blondyna
- Mam mały uraz nogi - odpowiedział i weszliśmy na wielką murawę
- Rozumiem - odpowiedziałam i szukałam wzrokiem mojego brata, gdy tylko go dojrzałam rzuciłam moją torebkę na ziemie i pobiegłam w stronę Piszczka
- Diana - krzyknął Łukasz i zrobił to samo co ja. Mocno mnie chwycił, przytulił i zaczął obracać wokół własnej osi. Gdy tylko mnie postawił powiedział
- Tęskniłem za tobą - uśmiechnął się do mnie
- Ja też - odpowiedziałam tym samym
- Czemu tu jesteś ? - spytał zaniepokojony brat
- Boję się. Za kilka dni wychodzi ten morderca - odpowiedziała cicho i spuściłam głowę
- Tu nic ci nie grozi i nie myśl że cie stąd puszcze - dźgnął mnie palcem w brzuch i cicho się zaśmiał
- Dziękuje a teraz nie obijaj się tylko idź ćwiczyć - zrobiłam to samo
- A ty co będziesz robić ? - zapytał lekko zdziwiony Łukasz
- Usiądę tam - wskazałam palcem na trybuny
- Spoko - zaśmiał się jak zwykle - A i to są trybuny - wyszeptał cicho i zaśmiał się
- Wiedziałam - spojrzała groźnymi oczami na brata i poszłam po moją torebkę. Podniosłam ją, przeskoczyłam prze barierkę i zasiadłam na trybunach. Przyglądałam jak dobrze oni grają w tą całą piłkę. Założyłam moje okulary i wpatrywałam się w chłopców. Pomyślałam sobie, że sama chciałabym tak umieć grać. Przecież to nie takie trudne. I sama do siebie się zaśmiałam. Gdy piłkarze BVB zeszli do szatni ja poszłam na murawę odłożyłam torebkę i próbowałam kopnąć piłkę. Okazało się to to trudniejsze niż myślałam. Spojrzałam kątem oka na chłopaka który był oparty o barierkę i śmiał się ze mnie. Lekko się zaczerwieniłam, podbiegłam po torebkę leżącą koło nieznajomego. Spojrzałam w jego oczy. Były tak zielona jak trawa wiosną. Chłopak uśmiechnął się do mnie, ja lekko i niepewnie zrobiłam to samo i wybiegłam z murawy przed SIP. Tak zaczekałam na brata, który po 10 minutach wyszedł.
- Ładnie grasz - zaśmiał się ironicznie
- I ty też się ze mnie śmiejesz - odwróciłam się i zrobiłam smutną minkę
- A kto jeszcze się śmiał - podszedł do mnie i pocałował w policzek
- Jakiś chłopak był na murawie i też się śmiał. Wcześniej na treningu ganiałeś się z nim - uśmiechnęłam się do brata
- To był Mario - odpowiedział tym samym
- Wiesz że nikogo nie znam. Oprócz ciebie Roberta, Kuby i teraz Marco - usiadałam na ławce
- Poznasz nie długo - Piszczek wyjął moją walizkę z samochodu Marco i włożył do swojego. Oboje wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy do domu Łukasza. Po 10 minutach byliśmy pod pięknym domem mojego brata.
- Ty tu mieszkasz - powiedziałam zdziwiona wysiadając z samochodu
- Nie, coś ty. Tu mieszka wróżka zębuszka - zażartował Polak
- Haha bardzo śmiesznie - wzięłam moją walizkę i poszłam w stronę drzwi. Weszliśmy do środka.
Rozejrzałam się po jego pięknym domu i zapytałam
- Gdzie mogę spać ?
- Chodź - poszłam za moim bratem na górę -
Tu - otworzy drzwi do mojego nowego pokoju.
- I to jest mój pokój ? - wytrzeszczyłam oczy na
 mojego brata
- No tak - zaśmiał się ze mnie Piszczek
- Kocham cię wiesz - rzuciłam się mojemu bratu na szyję
- Wiem i ja ciebie też - mocno przytulił mnie Łukasz - To ty się tu rozpakuj a ja idę na dól, bo chłopacy będą za jakieś 30 minut
- Po co oni ty ? - zaśmiałam się patrząc w oczy Piszczka
- Prawd codziennie gramy w Fifę no i zawsze u nas bo reszta ma panienki w domu - odpowiedział chłopak
- Ty teraz też masz - rzuciłam poduszką w mojego brata i zamknęłam drzwi...


**************************************************************

Dziś mam wolne od szkoły to muszę nadrobić :*
Nudzi mi się to pisze. Taki jakiś dziwny.
Piszę tu chyba inaczej niż na tamtym. Więc nie mogę się przyzwyczaić :) 

2 komentarze: