niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 9

Rano obudziłam się na zimnych panelach bez przykrycia. Spojrzałam na łóżko Mario spał. Podniosłam się z podłogi, wszystko mnie tak cholernie boli. Poszłam po cichu do góry. Otworzyłam drzwi do pokoju Łukasz, spał słodko na swoim łóżku, a w całym pokoju było czuć odór alkoholu. Szybko wyszłam z jego pokoju i udałam się do swojego. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam swoje ciało i poszłam po jakieś ubrania. Ubrałam się w przygotowane ubrania, włosy uczesałam w wysoki kucyk. Poszłam na dół, Gotze powoli się przebudzał. Udałam się do kuchni i zabrałam się za przygotowanie śniadania. Postanowiłam że zrobię naleśniki, chodź ich nie lubię wiem że Łukasz je uwielbia i na pewno się ucieszy na ich widok. Gdy smażyłam ostatnią porcję naleśników do kuchni przyszedł Mario.ukgjagtja
- Hej - uśmiechnął  się uroczo i wziął sobie picia
- Siemka - powiedziałam ziewając
- Nie wyspałaś się ? - zapytał zdziwiony, opierając się o blat
- Ty nic nie wiesz ? Całą noc spałam na tych zimnych panelach, bo ktoś mnie zepchnął - spojrzałam na niego groźnymi oczami
- No nie żartuj ? - spała się za głowie - Boszzz - dodał
- Więcej nie bd z tobą spała, chodź by nie wiem co. - powiedziałam poirytowana
- Przepraszam - podszedł do mnie od tyłu i objął
- Mario - powiedziałam. I znowu serce chciało, a rozum nie kazał. Odwróciłam się do niego, wcześniej wyłączając palnik. - Jesteś dla mnie przyjacielem. Proszę Cię... - powiedziałam z przerażeniem w oczach
- Masz racje - odpowiedział zdenerwowany - Ja już pójdę pa - dodał, podniósł rękę na pożegnanie i po prostu wyszedł.
- Głupia - krzyczałam sama na siebie w środku. Nie wiedziałam co mam robić .Przecież to dzięki niemu jestem odważna, śmiała, otwarta. Wcześniej nigdy bym nie spała na kanapie z jakimkolwiek chłopakiem. Nie widziałam co mam ze sobą robić, chwyciła piłkę i poszłam na kort. Gra w piłkę sprawiała mi coraz więcej przyjemności. Po chwili byłam na korcie, na moje szczęście był pusty. Wzięłam piłkę i kopałam ile miałam sił. Niestety piłka poleciała dalej niż by się wydawało. Trafiłam w jakiegoś chłopaka który wchodził na kort. Od razu wyłożył się na ziemie, nogi mi się ugięły ale strasznie mi się chciało śmiać. Podbiegłam do niego, jak się okazało to był Marco
- Boże - złapałam się za głowę - Nic ci nie jest ? - pytałam przestraszona
- Nie spoko - zaśmiał się podnosząc się z ziemi
- Na pewno - spojrzałam na niego
- Tak jasne - blondyn zaczął się śmiać. Ja też nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Po chwili opanowaliśmy swoje emocje.
- Na prawdę nie chciałam - powiedziałam jeszcze raz
- Nie martw się nic mi nie jest - zaśmiała się klubowa 11 - I przy okazji ile ty masz siły w tych patyczkach ? - zapytał patrząc na moje nogi
- Samo naszło - uśmiechnęłam się do niego
- To co potrenujemy ? - wziął piłkę i zaczął robić te swoje sztuczki
- Ja, taka zwykła Polka mam trenować z taką gwiazdą jak Marco Reus ?  - powiedziałam to dość dziwnie, na co Reus wybuchnął śmiechem
- No tak - poprawił swoją grzywkę
- Można spróbować - odpowiedziałam i podeszłam do niego - Więc co najpierw ? - na mojej twarzy zawitał uśmiech
- Rozgrzewka - odpowiedział krótko i zaczął biegać, ja zrobiłam to samo. Po rozgrzewce zabraliśmy się za żonglowanie
- No ja nie potrafię, kurde - krzyczałam na siebie, Marco a nawet na piłkę.
- Spokojnie - odpowiedział - Masz za sztywno nogę - i znowu pokazał mi jak on to robi
- No dobra - dodałam i zaczęłam - Taa wychodzi mi po 3 - powiedziałam strasznie wkurzona
- Nie denerwuj się. Oddychaj, opanuj swoje nerwy i skup się na piłce. Nie ma tu nikogo oprócz ciebie i piłki. Tylko ty i piłka, Tylko - pouczał mnie blondyn. Za zrobiłam tak jak kazał, wyregulowałam oddech, opanowałam nerwy, spojrzałam na piłkę zamknęłam oczy. Spokojnie podeszłam do piłki i podbiłam ją do góry i zaczęłam żonglować. Mój rekord padł zrobiłam 26.
- Widziałeś - krzyknęłam przepełniona szczęściem
- No widziałem, a nie mówiłem - zaczął mi bić brawo
- Dzięki - dodałam - Za wszystko - powiedziałam i wzięłam piłkę w ręce - Ja idę, bo Łukasz pewnie już wstał.
- Okey paa - pocałował mnie w policzek na pożegnanie i ja poszłam do domu. Szłam sobie powoli w stronę domu i zastanawiałam się czy aby na pewno Łukasz wczoraj nie widział mnie z Mario. Sam niejednokrotnie podkreślał że nie chce żebym spotykała się z jego kolegami z drużyny. Ale co ja mam poradzić że się zakochałam w tym głupku ? Rozmyślałam tak przez całą drogę do momentu gdy dotarłam pod dom. Otworzyłam drzwi, odłożyłam piłkę na miejsce i zdjęłam buty. Poszłam do kuchni, a w niej siedział Łukasz
- Hej - uśmiechnęłam się do niego
- Cześć - odpowiedział lekko zły. W mojej głowie pojawiła się jedna myśl : Widział nas wczoraj.
- Coś się stało ? - nalałam do szklanki wody i usiadłam na przeciwko brata
- Kac, najgorsza rzecz na świecie - odpowiedział a mi kamień z serca spadł
- Biedactwo, nie trzeba było tyle pić - zaśmiałam się z niego i poszłam po leki. Przyniosłam mu tabletki, wodę i śniadanie które wcześniej mu przygotowałam - to za pewne postawi cię na nogi
- Skarb, nie człowiek - zaśmiał się Piszczek i zażył leki
- Tak wiem - pocałowałam go w policzek i skierowałam się w stronę schodów na górę. Udałam się do łazienki żeby się wykąpać, po tym treningu byłam cała spocona. Weszłam pod prysznic i po 15 minutach byłam już przebrana w czyste ubrania. Związałam kok na czubku głowy i zeszłam na dół. Łukasz już wyglądał dużo lepiej.
- Widzę że jesteś już normalny - zaczęłam się śmiać z brata
- No jasne - sam zaczął się śmiać - Muszę ci kupić ten telefon. Więc wstawaj i lecimy.
- Słyszysz siebie ? Wczoraj byłeś pijany jak nie wiem a teraz chcesz jechać ? - jak zwykle zaczęłam się śmiać
- No to ty kierujesz - nie chętnie oddał mi kluczyki
- Lepiej - dodałam i oboje wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Łukasz tłumaczył mi drogę i po 25 minutach przeprawy przez miasto byliśmy pod sklepem. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do środka. Przechodziliśmy kolejne rzędy, a Piszczek powtarzał mi że cena nie gra roli.
- Co powiesz na ten ? - spojrzał Łukasz na telefon
- Jest cudowny, ale... - zacięłam się
- Nie ma żadnego ale - dodał, po czym chwycił telefon i poszedł do kasy. Zapłacił za telefon i podarował go mnie.
- Jezu kocham cię - przytuliłam brata, gdy wyszliśmy ze sklepu. Wsiedliśmy do samochodu i znów Łukasz był moją nawigacją. - Ej, do domu nie tędy - powiedziałam gdy zorientowałam się że to nie w tą stronę
- No, bo chłopacy chcieli pograć w fifę - odpowiedział sowim pięknym uśmiechem
- No to fajnie - zrobiłam złą minę - A do kogo ? - zapytałam obojętna
- Mario - odpowiedział wskazując palcem drogę
- Jeszcze lepiej - powiedziałam cicho pod nosem. Dotarliśmy na miejsce i Łukasz wysiadł z samochodu a ja za nim - A nie mogę jechać do domu ? - zapytałam z nadzieją
- Nie nie możesz - zabrał mi kluczyki od samochodu Piszczek i poszedł do domu Gotze'go. Ja zrobiłam to samo. Nie chciałam tam iść, tym bardziej po wczorajszej sytuacji. Mój brat zadzwonił dzwonkiem i otworzył nam sam Mario
- Siema - przybili piątkę we dwóch
- Cześć - powiedziałam cicho i poszłam za bratem. Usiadłam na kanapie i bawiłam się nowym telefonem, a chłopcy grali sobie w fifę.
- Halo ziemia do Diany - powiedział głośno Marco
- Co tam ? - wyrwałam się z przemyśleń
- Żyjesz ? - zaśmiał się
- No jak z tobą rozmawiam to chyba żyję nie ? - sama zaczęłam się śmiać
- No fakt. - odpowiedział - Grasz ?
- Nie dzięki. - odpowiedziałam uśmiechem - Gdzie jest łazianka ? - skierowałam swoją wypowiedź do właściciela domu
- Na górze. 2 drzwi po prawdo - odpowiedział uśmiechem, innym niż zawsze
- Dziękuje - również się uśmiechnęłam, wstałam i włożyłam telefon do tylnej kieszeni. Poszłam schodami na górę i weszłam w 2 drzwi po prawo tak jak powiedział Mario. Zamknęłam ja i przemyłam twarz zimna wodą. Wyszłam z łazienki,a na korytarzu stał Gotze.
- Musimy pogadać - powiedział trochę speszony
- Wiem, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na tą rozmowę - odpowiedziałam spuszczając głowę w dół
- Chodź - załapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Gotze zamknął drzwi i usiadł na łóżku. Ja ze zdenerwowania nie chciałam siadać chodziłam w kółko.
- Przepraszam za wczoraj - powiedział stając obok mnie
- Za co ? - zapytałam zdziwiona
- Za to że cię wczoraj objąłem. Ale nie potrafię tego opanować. To samo mnie przyciąga do ciebie. Nie wiem co masz w sobie, ale działasz na mnie jak magnes. - powiedział z uśmiechem i ulgą
- Mario nie komplikuj - powiedziałam siadając na łóżku
- Co masz na myśli ? - zapytał zdziwiony
- No bo ja też... uwielbiam z tobą spędzać czas, potrafisz sprawić że najgorszy dzień staje się cudownym. Twój uśmiech, twoje spojrzenie sprawia że mam ochotę cię pocałować. Ale nie mogę - złapałam się za głowę, a łzy zaczęły mi napływać do oczy.
- Dlaczego nie możesz ? - zapytał trochę zakłopotany. Usiadł obok i objął mnie rękoma.
- Bo nie chce żebyście się z Łukaszem pokłócili - wykrztusiłam to siebie w końcu. Usiadłam bokiem na jego kolanach i oparłam głowę na ramieniu ocierając łzy. Mario objął mnie rękoma i mocno przytulał jak bym miała zaraz uciec.
- Dlaczego miał bym się z nim pokłócić ? - zapytał zaskoczony chłopak
- Bo on cały czas powtarzała mi że mam się nie spotkać z nikim z Borussii. - odpowiedziałam zapłakana
- Ej spójrz na mnie - spojrzał na mnie Mario, po czym usiadłam okrakiem na jego kolanach. On chwycił mnie za ręce i lekko ścisnął - zakochałem się w tobie i nie chcę cię stracić - szepnął mi do ucha, na mojej twarzy pojawił się uśmiech
- Zakochałeś się we mnie ? - spojrzałam głęboko w jego oczy
- No a myślisz że wszystkie koleżanki trzymam na kolanach ? - zaśmiał się
- Mam nadzieję że nie - sama zaczęłam się śmiać - To co robimy z nami ? - spojrzałam na nasze połączone ręce
- Na pewno cię nie oddam - i znów jego kąciki się podniosły do góry
- To może na razie nikomu nie powiemy i będziemy przy nich normalnie kolegami ? - zapytałam z uśmiechem na twarzy
- Nie wiem czy tak wytrzymam - zbliżył się do mnie Mario
- Będziesz musiał jakoś to wytrzymać - zaśmiałam się i zbliżyłam się do niego.
- Mogę ? - zapytał nie pewnie spoglądając na moje usta. Pokiwałam twierdząco głową i nasze usta złączyły się. Mario całował tak namiętnie, ale zarazem delikatnie. Nie chciałam się od niego oderwać, ale musiałam bo chłopcy z dołu by się zorientowali.
- Koniec ? - zrobił smutną minę
- Przykre ale prawdziwe - powiedziała i jeszcze raz pocałowałam go. Później wstałam z jego kolan i poszłam w stronę drzwi. Mario za mną poszedł. Przyszliśmy do wszystkich i usiadłam na moim wcześniejszym miejscu.
- Co tak długo ? - zapytał zdziwiony Łukasz
- No on ma taki wielki dom że się zgubiłam - złapałam się za głowę i zaczęłam się śmiać tak jak pozostali. Mario uśmiech nie znikał z twarzy.
- Rozumiem - uśmiechnął się do mnie Piszczek
- A gdzie reszta ? - dopiero po chwili się zorientowałam że nie ma nikogo prócz naszej trójki
- Pojechali a ja czekałem na ciebie - dodał i podniósł się z fotela
- No to jedziemy - powiedziała i specjalnie zostawiłam telefon na kanapie.
- Cześć Mario - pożegnaliśmy się z chłopakiem i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i już miałam ruszać
- Ej poczekaj chwilę. - złapałam się za kieszenie - chyba zostawiłam telefon w domu Gotze'go - dodałam
- To leć - uśmiechnął się, a ja wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu Mario. Zadzwoniłam do drzwi, żeby mój brat się nie zorientował. Otworzył mi je oczywiście Gotze...


______________________________________________________________________________


Proszę bardzo i o to jest 9.
Nie myślicie nawet że to tak sobie są razem.
Dopiero zaczynam moje opowiadanie.
Na potka ich wiele problemów...
I ciekawe czy dadzą sobie radę :D
No i od jutro szkoła ;cc
Buziole moi kochani <3

piątek, 25 kwietnia 2014

Liebster Award

No cóż, znowu nominacja. Bardzo mnie to cieszy bo w jakiś tam sposób jest to dla mnie duże wyróżnienie. <3 Więc dziękuje bardzo Katerinie Dawson <3333

Pytania :

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat??
3. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
4. Jak wyglądasz w rzeczywistości??
5. Czy chciałabyś pojechać do Niemiec??
6. Co jest dla ciebie w życiu ważne?
7. Ulubiony klub??
8. Za co kochasz swój klub??
9. Co sądzisz o moim blogu ( o ile go czytasz)??
10. Czy lubisz Bayern Monachium??
11. Co sądzisz o Mario Gotze i jego odejściu z BVB??



Moje odpowiedzi :

1. Mam na imię Marta ;D
2. Mam 15 lat ;) ( jeszcze nie skończone ale zaraz )
3. Przeglądałam jedną z polubionych stron na fb i właśnie tam ktoś udostępnił bloga o Marco Reusia. Zaczęłam czytać i strasznie się w to wciągnęłam. Po kilkudziesięciu przeczytanych prze ze mnie blogów wpadłam na pomysł żeby sama spróbować. No i jestem. I strasznie mi się to podoba ! :D
4. Wysoka, blondynka, zielone oczy, długie włosy. ( nie dam zdjęcia ;D )
5. Tak to moje marzenie. Byłam kilka razy, ale to przejazdem tylko. I przejeżdżałam wielokrotnie koło Dortmundu, w dodatku ani razu nie byłam. Bo wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczy miłość do Borussii
6. Hm... najważniejsza jest dla mnie przyjaźń. Oczywiście ta prawdziwa, bo z fałszywa miałam już tyle razy szczęście napotkać że aż szkoda słów. Najważniejsza jest dla mnie jeszcze rodzina, którą kocham strasznie. I nie obyło by się bez sportu, który odgrywa w moim życiu wielką rolę ;D
7. Borussia Dortmund i FC Barcelona <3 ( bardzo proszę bez hejtów. Każdy ma prawo kibicować komu chce. Ja wybrałam Barce, ale mam wielki szacunek do Realu Madryt. Bo na prawdę jest to wspaniały klub i ich gra potrafi zadziwiać, zwłaszcza na skrzydłach. )
8. Kocham Barce i BVB za to ze po prostu są. Potrafią przez te 90 minut na boisku dostarczyć tyle emocji. Uwielbiam ich za cudownych zawodników, którzy są w tych klubach. Za to że szanują i jak bardzo kochają swoich fanów. Kocham ich również za to że mogę krzyczeć z radości gdy wbiją gola i płakać razem z nimi po przegranej. Kocham ich tak po protu, że są i że zawsze będą <3 1
9. Jest świetny. Chociaż to dopiero początek to na prawdę uwielbiam go, a ciebie to już wg <3 :D Na prawdę ciekawie się zapowiada, piszesz w zupełnie inny sposób niż inne dziewczyny. Kocham ;)
10. Szczerze ? Lubię. Mają ciekawy styl gry, który mi na prawdę zaimponował. Nie darzę ich taką miłością jak BVB czy Barce. Ale jak dla mnie jest to jeden z lepszych klubów. Kocham Borussię, ale lubię też Bayern. ;D
11. O kurde. No więc tak, Borussii nie kibicowałam niestety jak grał w niej Mario ;c Za co po prostu się nie znoszę i nie wiem jak wg mogłam żyć bez pszczółek. Dopiero w Październiku zaczęłam interesować się tym cudownym klubem. Czytałam bardzo dużo aż w końcu dotarłam do takiego zawodnika jak Mario Gotze.
Mnóstwo filmików na yt obejrzanych prze ze mnie dało mi sporo do myślenia. Zapytałam kolegi co o nim sądzi, bo on zna się na piłce i wie dość dużo o zawodnikach. On stwierdził że jest to jeden z lepszych, którzy odeszli z Borussii. Węszyłam dalej, tłumaczyłam niemieckie strony. Wszystko ci się dało. I po tym wszystkim dopiero dowiedziałam się jak cudownym graczem był Gotze. Od tam tego momentu gdy mówię o nim czy cokolwiek mam łzy w oczach. Uwielbiałam jego zgranie z pszczółkami, styl poruszanie się po zielonej trawie. Kocham jego uśmiech. Zauważyłam że gdy jest w Bayernie nie uśmiecha się tak jak robił to w BVB. Jeszcze później dowiedziałam się że to najlepszy przyjaciel Reusa, którego kocham to tak się rozpłakałam jak małe dziecko. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W dodatku gdy Lewy ogłosił że przechodzi do Bayernu Monachium to po protu była to dla mnie trauma. Nadal nie mogę się pogodzić z ich odejście. Już cholernie tęsknię za Gotze a jak lewy odejdzie to nie wiem co ze sobą zrobię. To dzięki Mario poznałam klub Bayernu, który lubię. Ale gdy na niego patrze mam od razu jego uśmiech, gdy był z Borussen. Widzę jak do twarzy mu w żółtej koszulce. On na zawsze będzie dla mnie zawodnikiem Borussii. I żaden Bayern Monachium go nie zmieni. Jest dla mnie zawsze w żółto - czarnym stroju. Jest dla mnie po prostu PSZCZÓŁKĄ, ŻÓŁTO-CZARNĄ PSZCZÓŁKĄ. I ZAWSZE JUŻ BĘDZIE. <3

A ja nominuję :
http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
http://i-dream-you-still-here.blogspot.com/
http://borussssssia.blogspot.com/




I moje pytania do was

1. Jak masz na imię ?
2. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
3. Piłka nożna vs siatka ?
4. Co sądzisz o moim blogu ( o ile czytasz :D )
5. Ile masz lat ?
6. Co sądzisz o naszym polskim Trio w BVB ?
7. Najważniejsza wartości u chłopaka ?
8. Lubisz Borussię ?
9. Jakiś inny klub jeszcze lubisz ? :D
10. Co sądzisz o grze dziewczyn w piłkę nożną ? :D

Pozdrawiam <3

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 8

- Cześć - zrobiłam zdziwioną minę gdy spojrzałam na Mario - Łukasz już poszedł do Marco - dodałam
- Wiem - odpowiedział pięknym uśmiechem
- Dom Marco jest 3 ulice dalej - dodałam nadal zdziwiona
- Wiem - odpowiedział tak samo
- No to powiesz mi co tu robisz ? - nie zdążyłam dokończyć bo zaczęłam kichać - Przepraszam - dodałam
- Przyjechałem do Ciebie, nie pozwolę żebyś tu siedziała sama kiedy wszyscy się bawię - wszedł sam do domu
- To bardzo miłe, ale Marco będzie smutno - poszłam za nim do salonu i tak nadal nie wiedziałam o co chodzi
- Powiedział że gdyby nie to że to są jego urodziny też by tu przyjechał - uśmiechnął się i usiadł na kanapie
- Mówisz prawdę ? - spojrzałam na nie pewnie i usiadłam obok, okrywając się kocem - Nie chce żebyście przeze mnie pokłócili - uśmiechnęłam się i położyłam na kanapie, głową w stronę Mario
- Nie, Marco wszystko wie i rozumie - odpowiedział
- Zaraz umrę - powiedziałam zamykając oczy
- Ej nie umierasz - zaczął mną trząść Mario
- Głupek - walnęłam go z pięści w nogę
- Ale jaki ładny ten głupek - oboje wybuchliśmy śmiechem
- No ciekawe w którym miejscu - nabijałam się z mojego przyjaciela
- Nie obrażaj mnie. Mama mówi że jestem piękny - odpowiedział zakładają ręce i udając złego
- Przepraszam - podniosłam się i usiadłam obok - Jesteś piękny - pocałowałam go delikatnie w policzek
- Wiem - zaśmiał się
- A do tego taki skromny - zaczęliśmy się zwijać ze śmiechu
- Koniec ? - podał mi rękę
- Koniec - odpowiedziałam i uścisnęłam jego rękę - Idę po chusteczki, bo mi brakło - powiedziałam i podniosłam się z kanapy zabierając koc. Poszłam szybko do góry do łazienki, gdzie były chusteczki. Chwyciłam kilka paczek i zeszłam na dół. Mario spojrzał na mnie i zaczął się śmiać...
- Ej no nie śmiej się - powiedziałam oburzona - Śmieszy cię cierpienie innych ? - zapytałam z powagą
- Nie, przepraszam. Aż tak źle ? - podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy
- A nie widać ? - Spojrzałam na siebie - Wyglądam jak siedem nieszczęść - dodałam i zajęłam miejsce na kanapie
- Ładnie wyglądasz. Nie przesadzaj - usiadł obok mnie i zaczął mnie łaskotać. Tarzałam się po całej kanapie jak jakaś małpa, no ale nic nie poradzę że mam takie łaskotki.
- Przestań, proszę - krzyknęłam płacząc ze śmiechu
- Dobra - zaśmiał się i pomógł mi wstać z podłogi na którą spadłam
- Boli mnie przez Ciebie du... - powiedziałam siadając na kanapie - Coś - dodałam śmiejąc się
- Co cię boli, bo nie dosłyszałem - wygłupiał się nadal Mario
- Coś mnie boli, nie twój interes - walnęłam chłopaka siedzącego obok z " bara "
- Bolało - oburzył się brunet
- Na prawdę ? - spojrzałam na niego dziwnie - A mnie DUPA nie bolała ? - krzyknęłam i zaczęłam zwijać się ze śmiechu, Gotze też zaczął się śmiać jak opętany - Ej jeść - złapałam się za brzuch i spojrzałam na klubową 10
- Ja też - powiedział i wyciągnął telefon - Pizza ? - zapytał zachwycony
- Czytasz mi w myślach - zaśmiałam się pod nosem
- Ale jestem zdolny - poprawił swoją grzywkę Mario i dzwonił po pizze. Ja wyszłam z pod koca i udałam się do kuchni. W jedną rękę wzięłam dwie szklanki a w drugą butelkę Coli i tak udałam się do salonu, gdzie siedział Mario. Położyłam picie na stoliku i usiadłam na kanapie.
- Koc - spojrzałam zła na Gotze'go
- Co, zimno mi - zaśmiał się głupio, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało
- Ale to nie ty jesteś chory, znaczy też ale ty tylko na głowe. A ja ? - spuściłam głowę w dół
- Ej no - krzyknął - Znowu mnie obrażasz - dodał
- Nie prawda, tylko chce mój koc - złapałam za róg koca i szarpnęłam w swoją stronę - Dobra sam tego chciałeś - wskazałam groźnie na niego palcem i wślizgnęłam się pod koc, tuż obok Mario
- Podoba mi się - odpowiedział szczęśliwy
- Fajnie - dodałam - Ale daj mi trochę no - poprosiłam ładnie
- Masz - oddał mi trochę koca, ale nie na tyle bym mogła się od niego chodź na 1 cm oddalić. Przykryłam się kocem i siedziałam obok Mario.
- Dziękuje - walnęłam go delikatnie z łokcia w brzuch
- Może film ? - zapytał szczerząc się
- Może być, ale jest problem a nawet dwa.
- Jakie ? - spojrzał na mnie zdziwiony
- Łukasz ma same horrory a ja panicznie się ich boje i Kto go włączy ? - zaśmiałam się ściskając koc
- Oo horror. Dasz radę. Obiecaj mi że nie zabierzesz koca - powiedział podekscytowany Mario
- Obiecuje - odpowiedziałam. Gotze się tylko uśmiechnął i podszedł do telewizora. Włożył płytę do odtwarzacza i miał zamiar włączyć gdy przyjechała pizza. Chciałam iść zapłacić, ale nie zdążyłam bo klubowa 10 mnie wyprzedziła. Przyszedł z wielkim kartonem pizzy i położył go na stoliku. Chwycił pilot od telewizora i usiadł obok mnie okrywając na obojga dokładnie kocem. Wzięłam kawałek pizzy i spojrzałam na telewizor. Mario zrobił to samo i w ciszy oglądaliśmy horror. Na dworze było ciemno co jeszcze bardziej powodowało napięcie, a w dodatku brunet zgasił światło. Zjedliśmy pyszną pizze i popiliśmy wszystko colą. ( bardzo zdrowo :D )
- Aaaaaaaa - krzyknęłam i zaczęłam cała drżeć
- Spokojnie - objął mnie ręką Mario
- Boję się - powiedziałam chowając się w rękach Gotze'go
- Już dobrze - przytulił mnie mocno - Jestem tutaj. Nie masz się czego bać. - dodał i pocałował mnie delikatnie w czoło. Przypomniała mi się wtedy ta chwila. Czułam jak robię się czerwona. Szybko włożyła głowę od koc i oparłam się o klatkę piersiową Mario. Poczułam jego perfumy, poczułam ciepło jego ciała.
- Koniec ? - zapytał cicho z pod koca
- Tak - zaśmiał się cały czas obejmując mnie rękę. Wychyliłam głowę i spojrzałam na telewizor. Moim oczom ukazała się krwawa scena gdzie ktoś zabije innego człowieka.
- Aaa - znowu krzyknęłam i złapałam odruchowo za dłoń Mario
- Przepraszam - szepnął mi do ucha, a na mojej twarzy zawitał piękny uśmiech. Cały czas trzymałam rękę Mario i nie zamierzałam puścić, za to on obejmował mnie ramieniem. Czułam ja moje nogi zaczęły boleć, bo na nich siedziałam. Podniosłam się delikatnie i położyłam moje nogi na nogach Gotzego.
- Mogę ? - zapytałam cicho
- Pewnie - odpowiedział z uśmiechem na twarzy
- A to ? - zacisnęłam delikatnie nasze dłonie
- A jak myślisz ? - ścisnął bardziej nasze dłonie, na co ja się uśmiechnęłam i oparłam swoją głowę na jego ramieniu. Nie zwracałam uwagi na horror. Myślałam o nim. Jaki jest czuły, opiekuńczy, kochany a zarazem taki męski - ideał. Ale nie mogę się w nim zakochać, nie w przyjacielu. Puściłam nasze ręce i położyłam ją na klatce piersiowej Mario. On palcem jeździł po mojej nodze. Film się skończył.
- I jak film ? - zapytał Mario, na co ja szybko wyrwałam się z jego objęć. Usiadłam normalnie i patrzyłam w ścianę i zastanawiałam się co mam mu powiedzieć. Przecież całe 2 godzin byłam skupiona na nim. Głupia ja pomyślałam.
- Ciekawy - odpowiedziałam
- Nie oglądałaś nie ? - zaczął się śmiać brunet z cudowną grzywką
- No, bałam się... - zaśmiałam się - A jak tobie się podobał ? - spojrzałam w jego oczy
- Yy... był ciekawy - powiedział krótko
- I kto tu nie oglądał co ? - zaczęłam się śmiać pod nosem
- No tak jakoś zapomniałem o filmie - dodał Mario - Ja będę się zbierał - powiedział i wstał z kanapy chłopak
- Co ? - krzyknęłam i spojrzałam na zegarek - Żartujesz prawda. Jest 22, Łukasz wróci może o 3 a ja mam tu siedzieć 5 godzin, po tym filmie - wstałam z kanapy i powiedziałam oburzona
- Co masz na myśli ? - zapytał zdziwiony chłopak
- Jesteś skazany na mnie - zaśmiałam się podeszłam do niego
- No dobra, jakoś przeżyje - odpowiedział tym samym
- Ej no - krzyknęłam na niego i usiadłam na kanapie
- Idę do łazienki - dodał i poszedł do toalety. Ja siedziałam na swoim miejscu okryta kocem. Mario długo nie wracał a ja czułam się dziwnie. Kilka razy usłyszałam dziwne dźwięki. Myślałam że to moja wyobraźnia ale to się nasilało.
- Mario - krzyczałam na cały dom - Mario to nie jest śmieszne - krzyczałam cały czas. Podniosłam się z kanapy i poszłam w stronę toalety, drzwi były uchylone. Weszłam do środka a tam była krew.
- Mario gdzie jesteś - krzyczałam a łzy leciały mi po policzkach. Weszłam na górę, chodziłam nie pewnie po pokojach. Nagle zgasło światło, miałam już dość .
- Mario proszę cię - powiedziałam sama do siebie pod nosem. Płakałam jak dziecko, nie wiem czy ze strachu czy może z tego ze Mario mogło się coś stać. Nigdzie go nie było. Świeciłam telefonem, lecz upadł mi na korytarzu i nie mogłam go odszukać. Zeszłam po cichu na dół, wchodząc do salonu widziałam czyjąś sylwetkę, ta osoba siedziała na kanapie.
- Mario to ty ? - zapytałam nie pewnie - Do cholery odezwij się debilu - krzyknęłam tak głośno na ile mogłam.
- Coś się stało ? - zapalił światło i podszedł do mnie
- Czy ty kurwa jesteś normalny ? - krzyczałam na niego ze łzami w oczach. Spojrzałam na jego twarz wyrażała szczęście ale i przerażenie. Pokiwałam głową i szybko pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi i osunęłam się na podłogę.
- Diana otwórz - dobijał się Mario, wstałam zapłakana i otworzyłam drzwi
- Czego chcesz ? - krzyknęłam na niego
- Chodź do salonu porozmawiamy - chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą
- Nigdzie nie idę - odpowiedziała i położyłam się na swoim łóżku. Wzięłam chusteczki i otarłam łzy, ale to na nic. Same leciały,a ja nie mogłam nad nimi zapanować.
- Przepraszam, to był głupi żart. - usiadł obok mnie chłopak i przepraszał
- Tak na prawdę ? - spojrzałam na niego wściekła i zapłakana - Ale to nie ty widziałeś keczup na podłodze zamiast krwi. - spojrzałam jeszcze raz w jego oczy i odwróciłam się
- Wiem, jestem głupi. Proszę wybacz mi - powiedział cicho, na co ja nie reagowałam. On położył się obok mnie, przykrył nas kołdrą i objął ręką
- Co ty robisz ? - zapytałam nie odwracając się do niego
- Uspokajam cię - czułam jak cała się trzęsę
- Nie musiał byś gdybyś mnie tak nie straszył - powiedziałam podniesionym głosem
- Spójrz na mnie - powiedział i złapał mnie za rękę
- Patrze - odwróciłam się i spojrzałam na niego. On położył rękę na moim biodrze.
- Jestem głupi i wiem że zrobiłem marny żart. Ale nie gniewaj się - powiedział z nadzieją w oczach.
- Bałam się o ciebie, cholernie się połam - odpowiedziałam przerażona i zapłakana
- Nic mi nie jest, jestem tu z tobą - przysunął się do mnie i mocno przytulił. Oderwałam się z jego objęć i odwróciłam się w drugą stronę. Gotze położył głowę tuż za moją i jeździł palcem po moim gołym ramieniu.
- Co robisz ? - zapytałam zdziwiona
- Nic - odpowiedział
- Jednak mam wrażenie że coś robisz - powiedziałam i złapałam za jego rękę
- Przepraszam. - odpowiedział i wstał z łóżka. Ja zrobiłam to samo.
- Co robisz ? - zapytałam dość zdziwiona
- Idę spać na kanapę, bo chciałaś żebym został. - odpowiedział smutny na moje pytanie.
- Ok - uśmiechnęłam się - Masz już tam koc i masz tu poduszkę - dałam mu ją,a w głowie miałam już plan, taki mały żarcik.
- Dzięki - odpowiedział zły i poszedł. Ledwo powstrzymałam śmiech, ale dałam radę. Bałam się sama spać, więc usiadłam na łóżku i odczekałam z 15 minut. Po czasie wyszłam cicho z pokoju i poszłam na dół. Mario nie spał i nie przeszłam jego uwadze
- Co robisz ? - podniósł się na łokciach na kanapie
- Tam się boję więc idę do ciebie - uśmiechnęła się do niego
- To chodź - odpowiedział i podniósł koc do góry. Poszłam do niego i położyłam się tuż obok. Musieliśmy leżeć zaraz koło siebie, no bo w końcu kanapa to nie łóżka. Położyłam się twarzą do niego i oparłam głowę na poduszce. Patrzyłam w jego oczy a on w moje. Nasze twarze zaczęły się zbliżać. Po chwili poczułam jego usta na moich. Serce tego cholernie chciało, ale rozum nie. Szybko oderwałam się od jego ust i odwróciłam się
- Przepraszam, musiałem - wyszeptał mi ucha, ja nic nie odpowiedziałam ale się uśmiechałam. Położył swoją ręką na mojej tali - A to mogę ? - zapytał nie pewnie
- Tak - odpowiedziałam cicho
- A co jeśli Łukasz nas zobaczy ? - zadał mi kolejne pytanie Gotze
- Nie zobaczy. Będzie pijany więc pójdzie od razu do siebie - odpowiedziałam splotłam nasze palce.
- Oby - dodał i odpłynął, ja po chwili zrobiłam to samo...




*********************************************************************************

Nudzi mi się całe święta. ;c
Ale plus jest. Napisałam rozdział.
Usiadłam przed komputerem i patrzyłam na monitor.
I zastanawiałam się co ja mam tu napisać...
Ale po chwili palce latały mi po całej klawiaturze.
No i coś tam jest. Pierwszy raz chyba mi się podoba mój rozdział. O tak.!!
Hahaha. No i cóż. Mokrego dyngusa. <3

Buziolki. :**

Heja BVB <3

piątek, 18 kwietnia 2014

Liebster Award

No cóż. Jak trzeba to trzeba nie ? :)

Dziękuje za nominację Kamili. <3
I zapraszam na jej bloga : http://borussssssia.blogspot.com/

O to pytanie :

1. Ulubiony klub ?? 
2. Ulubiony piłkarz ??
3. Lubisz skoki narciarskie ?? 
4. Ulubiona piosenka ?? 
5. Czytasz mojego bloga ?? 
6. Jaki jest twój ulubiony blog ?? 
7. Twoje trzy najlepsze cechy ?? 
8. Gdzie chciałabyś pojechać najbardziej ?? 
9. Borussia czy Bayern ?? 
10. Miasto do którego marzysz pojechać najbardziej ?? 
11. Jakie największe światowe wydarzenie chciałabyś zobaczyć najbardziej ??( chodzi o Olimpiadę czy Mistrzostwa Świata itd. ?? ;) ) 


I moje odpowiedzi : 

1. Borussia Dortmund <3 
2. Marco Reus oczywiście. :) 
3. Uwielbiam. :D
4.South Blunt System - Ruch Planet 5. Jasne ;D 
6. * http://borussssssia.blogspot.com/
http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/ *  http://szukajac-samej-siebie.blogspot.com/
7. Odwaga, optymizm, upór
8. Na Singal Iduna Park :D
9. Tylko Borussia ( oglądam czasami mecze Bayernu tylko dla tego że jest tam Mario <3 )
10. Dortmund
11. Finał Ligi Mistrzów ( najlepiej z Borussią <3 )


A ja nominuję :

 http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/ 
*  http://szukajac-samej-siebie.blogspot.com/
* http://wiezienieswojejmilosci.blogspot.com/
* http://opowiesc-na-dobranoc.blogspot.com/
* http://i-dream-you-still-here.blogspot.com/
* http://koszmarwniebo.blogspot.com/


I oto moje pytania

1. Ulubiony klub .?
2. Ulubiony zawodnik .?
3. Barca vs Real ?
4. Grasz w piłkę nożną ?
5. Twoje marzenie .?
6. Jak masz na imie .?
7. Ile masz lat .?
8. Masz rodzeństwo .?
9. Uprawiasz jakiś inny sport .?
10. Twoje wymarzone miasto .?


Pozdrawiam :*

Rozdział 7

- Co, jaka nagroda ? - stanęłam przed nim i zrobiłam zdziwioną minę
- No nie żartuj - wskazał palcem na swój policzek
- Ok ale zamknij oczy - zaśmiałam się cicho
- Jak wolisz - chłopak zrobił to o co poprosiłam.
- Masz - zaśmiałam się i kopnęłam go w tyłek
- Przesadziłaś - krzyknął
- Przesadza to się kwiatki miśku - zaczęłam się śmiać i pobiegłam za resztą grupy. Pożegnałam się z chłopakami i Anią. Został jeszcze Mario
- No nie gniewaj się - podeszłam do chłopaka. Na co nic nie odpowiedział. - Mario - spojrzałam w jego oczy. Były piękne, a przy świetle księżyca już w ogóle. Pocałowałam go lekko w policzek i poszłam do samochodu brata bez słowa. Zapięłam pas i włączyłam radio.
- Jak ci się podobało ? - zapytał kierowca
- Było, było.... - próbowałam z siebie coś wykrztusić - Cudownie - odpowiedziałam uśmiechem
- Cieszę się bardzo - odpowiedział tym samym. Po krótkiej rozmowie byliśmy na miejscu. Oboje wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do domu. Każdy z nas poszedł do swojego pokoju. Ja udałam się pod prysznic, a później przebrałam się w dresy i bokserkę. Zeszłam na dół, gdzie siedział Piszczek.
- Co tam ? - spojrzałam na zamyślonego polaka
- Nic ciekawego - odpowiedział
- O czym myślisz ? - uśmiechnęłam się do niego siadając przy stole
- O wszystkim - rzekł
- Ej co jest ? - podeszłam do niego i mocno przytuliłam
- Żałuje że nie znam Cię tak dobrze - posmutniał i objął mnie ramionami
- Głupku uśmiechnij się - spojrzałam w jego oczy i szeroko się uśmiechnęłam - Znasz mnie najlepiej ze wszystkich żyjących ludzi na ziemi. Nie wiesz może wszystkiego, ale ja o tobie też nie. Nadrobimy to, ale to wiadome że potrzebujemy trochę czasu. Proszę nie smuć się - dodałam
- Przepraszam. Masz racje - na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Co dziś mamy ? - poszedł do kalendarza
- Czwartek - odpowiedziałam
- No to jutro jest impreza urodzinowa Marco - cieszył się jak małe dziecko
- Miłej zabawy - powiedziałam i poszłam do kuchni po picie
- Przecież ty też idziesz - przyszedł do mnie uradowany
- Nie, złożę mu życzenia ale nie idę. - odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek
- Jak możesz - przymrużył oczy - Reusikowi będzie smutno
- Jakoś przeżyje - rzekłam idąc na kanapę
- Zobaczymy - przybiegł do mnie i rzucił poduszką
- Chcesz wojny ? - podniosłam swoje cztery litery z kanapy i też rzuciłam w niego poduszką
- Chce - zaczął się śmiać i wybiegł do ogrodu
- To będziesz ją miał - krzyknęłam wybiegając do ogrodu, chwyciłam wąż ogrodowy, odkręciłam wodę i lałam Łukasza
- Nie sprawiedliwe - krzyczał bezbronny
- Sam chciałeś - odpowiedziałam zakręcając wodę
- No dobra dobra - odpowiedział i przerzucił mnie przez ramie
- Aaa. Co ty robisz ? - krzyczałam trzymając się brata
- Musimy się wykąpać - stwierdził i wskoczył do basenu
- Zabije cię - przetarłam oczy i zaczęłam go chlapać wodą
- Koniec co ? - zaśmiał się i oboje wyszliśmy z basenu
- Kurwa - krzyknęłam wyciągając telefon z kieszeni
- O kurde - zaśmiał się Piszczek
- To nie jest śmieszne - spojrzałam groźnie na brata i poszłam do domu. Szybko przebrałam się w suche ubrania i próbowałam odzyskać mój telefon. Nic z tego. Smutno mi było, bo na ten telefon zapracowałam sama. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi na dole. Nie obchodziło mnie kto znowu przylazł do mojego brata. Byłam strasznie zła na niego. Wyszłam na balkon. Usiadłam na barierce i przyglądałam się pięknemu Dortmundowi. Siedziałam długo, myślałam nad wszystkim. Mam przy sobie cudownego brata, chodź często się kłócimy kocham go. Zeszłam powoli z barierki i wyszłam z pokoju. Po schodach zeszłam na dół. W salonie byli znajomi Piszczka, ale nie zwracałam na nich uwagi. Poszłam do kuchni, gdzie był Łukasz. Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem i od razu oboje wpadliśmy w swoje ramiona.
- Przepraszam - wyszeptał mi do ucha
- To ja przepraszam - odpowiedziałam cicho - Powinnam się cieszyć że mam takiego brata jak ty. Dziękuje, za wszystko. A zwłaszcza że mam cię obok i zawsze mogę na tobie polegać - odpowiedziałam
- Kocham Cię gnojku - zaśmiał się
- Ej no - krzyknęłam - Już cię nie kocham - kopnęłam go w tyłek - Może troszeczkę - pokazałam na placach.
- Dobra - odpowiedział z uśmiechem - A jutro kupimy telefon ok ?
- Nie - powiedziałam stanowczo - Nie chce nic od ciebie
- To ja go zepsułem więc ja go kupie. - pogroził palcem na co ja się zaśmiałam - Idę się przejść - powiedziałam i poszłam w stronę salonu. Nie zwracając uwagi na chłopaków siedzących w pomieszczeniu przeszłam do korytarza i założyłam adidasy. Szybko schowałam piłkę pod bluzę, tak żeby nikt się nie zorientował. I po chwili byłam już za drzwiami. Wyciągnęłam piłkę z pod bluzy. bo wyglądało to dość dziwnie i poszłam na pobliski kort. Było późno więc miałam nadzieję że nikogo tam nie zastanę. Nie pomyliłam się, światła świeciły a dookoła cisza i spokój. Na początek trochę pobiegałam z piłką, a później przyszedł czas na żonglowanie. Nie wychodziło mi to w ogóle, denerwowałam się strasznie ale się nie poddałam. Po dobrych 3 godzinach prób, zaczęło mi coraz lepiej to wychodzić. Udawało mi się już po 2 - 3 razy . Cieszyłam się jak dziecko i śmiałam z własnej głupoty. Później ustawiłam piłkę i starałam się strzelać do bramki. Też mi najlepiej nie szło, ale jestem upartym człowiekiem i z każdą chwilą było lepiej. Po " krótkiej chwili " spędzonej na korcie, wzięłam piłkę do ręki i skierowałam się do domu. Po chwili byłam już w na miejscu. Odłożyłam piłkę, zdjęłam buty i poszłam do salonu. Na kanapie siedział zły Łukasz.
- Hej - pomachałam do brata i poszłam do kuchni po wodę
- Czy ty masz pojęcie która jest godzina ?! - krzyknął na mnie
- No nie mam pojęcia, bo telefonu nie mam - zaśmiałam się pod nosem
- To wcale nie jest śmieszne - odpowiedział już lekko opanowany - Tak przy okazji jest 2 w nocy - wskazał palcem na zegarek w momencie gdy ja piłam.
- Która ? - mówiłam krztusząc się wodą
- Dobrze słyszałaś - odpowiedział przychodząc do kuchni i poklepał mnie po plecach. - Gdzie ty tak długo byłaś ?
- Na korcie, uczę się grać w piłkę nożną - zrobiłam piękny i szeroki uśmiechem - Brat piłkarzyna a ja nie umiem grać - oboje zaczęliśmy się śmiać
- Dobra, dobra. - pogroził mi palcem - A teraz idź spać - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Ok już lecę - zaśmiałam się i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju, a z niego biło zimno. Spojrzałam na okno i pomyślałam : Gratuluje głupoty. Okna się zamyka. Po czym zaczęłam się śmiać. Szybko wskoczyłam pod prysznic a później przebrałam się w piżamę i z mokrymi włosami poszłam do łóżka, cała nakryłam się kołdrą, ale to nic nie dawało. Trzęsłam się z zimna. A po chwili już spałam.
Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy i całego ciała, do tego doszedł katar i straszny katar. Wyszłam z łóżka i udałam się do łazienki. Związałam włosy w kucyk i przebrałam się w jakieś ubrania. Spojrzałam na termometr 27 stopni na dworze a mi jest zimno. Wzięłam jeszcze chusteczki i wyszłam z pokoju. Od razu gdy zeszłam zaczęłam kichać.
- Hej - powiedział wesoły Łukasz
- Sie.. sie... sie... - i znowu kichnęłam - Siema - Piszeczk wybuchł śmiechem
- Ale śmieszne - pokazałam mu język - Umieram chyba - jęczałam siadając przy stole
- Chora - zrobił smutną minkę Łukasz
- No patrz jaki ty jesteś spostrzegawczy - zaśmiałam się ironicznie - Herbaty proszę - krzyknęłam opierając głowę na stole
- Już się robi - odpowiedział, a po chwili rozległ się dzwonek
- Otworze - krzyknęłam i wstałam trzymając w ręce chusteczki - O cześć - przywitałam blondyna w progu
- Siemka - odpowiedział - Jest braciszek ? - zapytał
- Jasne wchodź - uśmiechnęłam się zaprosiłam go do domu. Marco poszedł do Łukasza a ja pobiegłam na górę. Wyjęłam z szuflady w szafce nocnej ramkę z naszym wspólnym zdjęciem i zeszłam na dół
- Ej blondasku chodź tu - krzyknęłam z salony
- Co tam ? - stanął przede mną
- Dziś jest taki wyjątkowy dzień - zaczęłam. - Masz dzisiaj swoje 24 urodziny. Nie znam cię za dobrze, ale wiem że jesteś wspaniałym piłkarzem i co najważniejsze wspaniałym człowiekiem. Chciała bym ci życzyć w tym dniu przede wszystkim dużo zdrowia i szczęścia. Dużo miłości i fantastycznych przyjaciół, których masz przy sobie. Żeby ten uśmiech nigdy nie znikał ci z twarzy. Żebyś zawsze był blisko mnie. Żebyś strzelał jeszcze więcej goli i żeby sprawiało ci to tyle radości albo jeszcze więcej niż teraz. Żebyś korzystał z życia i nigdy się nie smucił. Pieniędzy ci nie życzę bo chyba coś tam masz - uśmiechnęłam się - I żebyś zawsze był sobą. Tym najlepszym Marco jakiego znam, uśmiechniętym i zwariowanym. - wręczyłam mu ramkę ze zdjęciem
- Nie wiem co mam powiedzieć - zaśmiał się - To najcudowniejsze życzenia i prezent jaki kiedykolwiek otrzymałem. Dziękuje - chciał mnie przytulić
- Przytulimy się kiedyś indziej. Nie chce cię zarazić przed imprezą.
- Czyli nie przyjdziesz ? - Krzyknął
- Nie, wybacz. Ale z gorączką może być to trochę trudna. - zaśmiałam się
- Kurde, a miało być tak fajnie - zrobił smutną minę
- Ej, będzie fajnie. - podniosłam mu głowę - Innym razem nadrobimy tak ? - spojrzałam głęboko w jego oczy
- Dobra - pocałował mnie w policzek
- Będziesz chory - pogroziłam palcem i poszłam do kuchni po herbatę. Usiadłam przy stole w jadalni i zawiesiłam się na rękach.
- Ja lece - krzyknął - Diana trzymaj się - pomachał mi
- Dzięki - odkrzyknęłam - Miłej zabawy
- Dziękuje - zaśmiał się i wyszedł a ja wzięłam się za herbatę
- Zostanę z tobą w domu - usiadł obok mnie ze " śniadaniem w południe "dla nas obu
- Zwariowałeś do reszty ? - spojrzałam na niego " zła " - idziesz i będziesz dobrze się bawił tak ? - pogroziłam mu palcem
- Dobrze siostrzyczko, ale w razie " W " dzwoń ...- powiedział - z domowego - oboje zaczęliśmy się śmiać
- Dobra - opanowałam śmiech i odpowiedziałam - O której idziesz ? - zapytałam pijąc herbatę
- Za 3 godziny, czyli na 16 - dodał z uśmiechem na twarzy
- To ja musiałam spać do jakiejś 12 - zrobiłam minę " WTF "
- No, jedz - podsunął mi posiłek pod nos
- Nie dziękuje nie chce mi się jeść - odparłam i poszłam na kanapę
- Ja idę się ogarnąć, bo o 14.30 jeszcze jadę po prezent - uśmiechnął się do mnie i poszedł na górę
- Ok - krzyknęłam i położyłam się na kanapie. Włączyłam TV i jak zwykle nic ciekawego nie było. Czas mi się strasznie dłużył. Już przerażała mnie myśl co będę tu robić sama. Po ponad godzinie zszedł Łukasz
- Ale pięknie - zaśmiałam się patrząc na niego z kanapy
- Wiem - wysłał mi buziaka
- Leć bo się spóźnisz - pomachałam Łukaszowi i spojrzałam na telewizor
- Jak coś to dzwoń - krzyknął Piszczek. Poszłam na górę. Ubrałam niebieską bokserkę i szare dresy. Wzięłam gruby i ciepły koc, kilka paczek chusteczek i zeszłam na moje poprzednie miejsce. Dmuchałam nos, kaszlałam, kichałam i kręciłam się po kanapie to było moje zajęcie na cały dzień. Obejrzałam mecz Borussii z Hollywoodem ostatni, co zajęło mi trochę czasu. O 17 zadzwonił dzwonek, nie chętnie okryłam się kocem i poszłam do drzwi. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się...



***********************************************************************

No to mamy 7 . :D
Co wy na to ? :D
Nie wejdę już pewnie w święta na bloga ;c
Więc z całego serca chcę życzyć wszystkim moim czytelnikom :
Zdrowych i wesołych świąt spędzonych z rodziną.
Mokrego dyngusa bo to podstawa. ;DD
No i żebyście czytali mojego bloga haha :D
I oczywiście komentowali. ;)
A tym którzy zaraz po świętach piszą testy gimnazjalne tak jak ja ( ;c ) życzę powodzenia.


Pozdrawiam. <3

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 6

I tak zasnąłem na kanapie. Całą noc tak przespałem. Rano obudziłem się 7.56 wstałem nie chętnie z kanapy i pomaszerowałem do kuchni. Napiłem się chłodnej wody udałem się na górę . Wybrałem czyste ubrania i ruszyłem pod prysznic. Po porannej toalecie zeszedłem na dół i zrobiłem pyszne śniadanie. Dziś mieliśmy ważny mecz wieczorem bo z Bayernem. Jedząc śniadanie przypomniałem sobie że umówiliśmy się z Łukaszem i innymi chłopakami na Fifę u niego. Nie mogę się doczekać, zobaczę Dianę i koniecznie muszę z nią porozmawiać. Po posiłku poszedłem zmyć naczynia i usiadłem przed TV. Włączyłem jakiś mecz, nie oglądałem całego bo nie było na to czasu. Po godzinie oglądanie podniosłem tyłek z kanapy, chwyciłem kluczyki pojechałem po Marco...


& Diana &

Wróciliśmy wieczorem do domu. Przygotowaliśmy pyszną kolację, przy czym było bardzo dużo śmiechu. Po jedzeniu zmywał Łukasz, a ja pożegnałam się z nim i poszłam do siebie. Pierwsze co zrobiłam to weszłam pod prysznic. Nadal w głowie miałam Mario, próbowałam wybić go sobie z głowy ale to było silniejsze ode mnie. Po moich rozmyśleniach pod prysznicem, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Po chwili już byłam w krainie Morfeusza... Rano obudziły mnie promienie cudownego słońca, które wpadały przez okno oraz jakieś krzyki z dołu. Przetarłam ozy i z niedowierzaniem patrzyłam na zegarek, który wskazywał 10.30. Niechętnie, ale podniosłam moje cztery litery i udałam się do łazienki. Tam zrobiłam poranną toaletę, związałam włosy w warkoczy na bok. Wychodząc z łazienki stanęłam przed szafą z wielkim problemem :  W co ja mam się ubrać ? Po dłuższej chwili namysłów wskoczyłam w wybrane ubrania. Przejrzałam się w lusterku i zeszłam na dół. Od samego rana nie miałam humoru, a widok chłopaków w salonie jeszcze go pogorszył.
- Cześć śpiąca królewno - przywitał się Marco
- Siemka - burknęłam i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie płatki i nalałam soku do szklanki. Wzięłam w ręce posiłek i poszłam do jadalni która znajdowała się obok salonu. Usiadłam na krześle, głowę podparłam ręką i jadłam śniadanie.
- Co ci jest ? - przyszedł do mnie zły Łukasz
- Nic - odpowiedziałam popijając sokiem śniadanie
- Czemu się tak zachowujesz ? - spojrzał na mnie wręcz wściekły - Dobra rozumiem nie lubisz Mario, nie wiem dla czego i nie obchodzi mnie to. Ale my nic nie zrobiliśmy - mówił patrząc mi w oczy
- Masz racje przepraszam - wstałam z miejsca i skierowałam się do brata który stał obok stołu i podpierał się rękoma. Wybacz, ale to wy mnie obudziliście tymi dzikimi okrzykami - wtuliłam się w ramiona mojego brata i od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Przepraszamy - krzyknął Robert i Marco równo
- Wybaczę pod warunkiem, że strzelicie dzisiaj gole - zaśmiałam się i podeszłam do nich
- Mówisz i masz - rzekł Lewandowski
- Dobra trzymam was za słowo - zaśmiałam się siadając na fotelu. Spojrzałam kątem oka  na Mario uśmiechał się od ucha do ucha gdy patrzył na mnie. Mnie samej chciało się śmiać.
- Przychodzisz na mecz ? - zapytał Kevin
- Chyba obejrzę w TV - uśmiechnęłam się
- Jak to ? - zrobił złą minę Sebastian - Idziesz na miejsce VIP
- Nie mam biletu, więc pocieszę się Telewizorem - zaczęliśmy się wszyscy śmiać nawet Mario
- Brata masz piłkarza i nie masz biletu ? - spojrzał na mnie Marco z miną " WTF "
- Co zrobisz - usiadłam po turecku na fotelu i wyjęłam telefon
- No debile - krzyknął Łukasz - Chciałem jej go dać dopiero przed samym meczem - zaśmiał się Piszczek
- Co ? - krzyknęłam nie zważając na to co oni sobie o mnie pomyślą
- O to i twój bilet i mecz - podał mi go do ręki Łukasz
- Aaa.! - krzyknęłam i szybko podbiegłam do mojego brata żeby mocno go przytulić - Kocham cię - powiedziałam na głos.
- Ja ciebie też - zaśmiał się oboje usiedliśmy na swoich miejscach. Patrzyłam na ten bilet i zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem sen ?
- Co ty się tak cieszysz ? - spojrzał na mnie śmiesznie Kuba
- A co mam płakać ? - zaczęłam się śmiać - Przecież to jest zaszczyt. Obejrzę mecz mojej ukochanej Borussi z Hollywood'em rozumiesz to. Przecież to jest szczyt moich najskrytszych marzeń. - powiedziałam to na jednym wdechu.
- Ale ty nie lubisz piłki nożnej - powiedział zaskoczony Łukasz
- Nie widzieliśmy się chyba z 3 lata co nie ? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - Wiele się zmieniło. Może i nie umiem grać w piłkę, ale nie powiedziałam że jej nie kocham. Od 3 lat oglądam wasze mecze. Płacze kiedy przegrywacie i krzyczę ze szczęścia z waszego każdego gola. Mam jakąś manię na punkcie BVB - dodałam ze smutną miną
- Przepraszam - podszedł do mnie Piszczek i mocno przytulił a później wrócił na swoje miejsce.
- To się nazywa być prawdziwym Borussen. - uśmiechnął się Marco
- Jasne - zrobiłam to samo i zatopiłam swoje oczy w telefonie. Poczułam wibrację. Spojrzałam na ekran, na którym wyświetlił się jakiś numer i treść smsa : Hej. Musimy porozmawiać, nie odpuszczę rozumiesz ? Nie wiem co teraz sobie o mnie myślisz. Ale wydaje mi się że nie są to za ciekawe rzeczy. Zależy mi na tobie. Proszę tylko 5 minut. Mario. Czułam jak pojawiają się 2 czerwone place na moich policzkach, a na twarzy uśmiech.
- Ziemia do Diany - krzyknął Marco
- Co ? - zrobiłam to samo co on
- Pytałem czyją koszulkę ubierzesz - zaśmiał się blondyn
- Nie wiem, za duży wybór. - pokazałam mu język
- A ile ty ich masz ? - spojrzał na mnie zaskoczony
- Raczej wszystkie - odpowiedziałam uśmiechem
- Zaskakujesz powiem ci siostra - wtrącił się Łukasz
- Chciała bym was wszystkich koszulki założyć, ale nie wiem na co - nagle wszyscy wybuchli śmiechem
- A który dzisiaj mamy ? - zapytał Kuba
- No 10 - dodałam po chwili zaczerwieniona
- To widzę cię w koszulce Gotze - odpowiedział pięknym uśmiechem
- Zobaczę - jak zwykle uśmiechnęłam się do nich i postanowiłam odpisać na smsa :
* Dobra możemy porozmawiać. Ale gdzie ? Bo to nie jest najlepsze miejsce. :)
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
* Za 30 minut w parku tu na osiedlu. Co ty na to ? :)
Ja również odpisałam od razu
* Mi pasuje. Dobra to ja już idę, żeby się nie zorientowali. :)
- Dobra ja idę się przejść bo trzeba korzystać z pogody. - powiedziałam chowając telefon do kieszeni
- Ok, ale bądź o 15. Bo o 16 jedziemy na Idunę. - dodał Łukasz
- Będę. Pa wszystkim - pomachałam im na pożegnanie i wyszłam. Tak jak się umówiliśmy tak zrobiłam. Skierowałam się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i czekałam na klubową 10. Bałam się tej rozmowy, ale musiałam przez to przejść.
- Ej już jest 14 ja spadam bo młody chciał żebym go gdzieś zawiózł - podniósł się Mario z kanapy i poszedł do wyjścia
- Spoko to do 16 - pożegnali się chłopcy. Nim się obejrzałam to Mario szedł w moją stronę. Chciałam uciekać, ale było za późno, bo już siedział obok.
- O czym chciałeś porozmawiać ? - zapytałam podkulając nogi
- Czemu w tym liście napisałaś że lepiej będzie jak nie będziemy na razie utrzymywać kontaktu ? - spojrzał na mnie za razem smutny jak i wesoły
- Bałam się i boję nadal - odpowiedziałam
- Czego ? - zapytał zdziwiony
- Tego co sobie o mnie pomyślałeś. W twojej głowie na pewno pojawiły się myśli : Zaliczyłem ją. Teraz może spadać. Naiwna laska, znów poleciała na mój urok itp. - dodałam ze łzami w oczach
- Chyba żartujesz - odpowiedział - Nigdy bym czegoś takiego o tobie nie pomyślał. - chwycił mnie za rękę a mi kamień z serca spadł. 
- Mówisz prawdę ? - spojrzałam w jego cudowne oczy. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, ręka lekko zadrżała a ja czułam się ja w niebie.
- Tylko prawdę - uśmiechnął się Mario
- Nie rób tak - powiedziałam śmiejąc się i patrząc w jego oczy
- Jak ? - i znowu zrobił te swoje cudowne oczy
- Tak - pokazałam palcem na niego - Na mnie to i tak nie działa - oboje zaczęliśmy się śmiać
- Widać - zaśmiał się Mario
- Ja lece bo Łukasz będzie się martwił - wstałam powoli z ławki
- Ale po między nami zgoda ? - chwycił mnie za rękę
- Tak, zgoda - uśmiechnęłam się i odeszłam
- To którą koszulkę założysz ? - krzyknął za mną Gotze
- Zobaczysz na meczu - zrobiłam to samo i udałam się do domu. Po 10 minutach drogi byłam już na miejscu. Nikogo nie było na dole. Spojrzałam na zegarek : 15.00. Pomyślałam że Łukasz jest na górze i się szykuje na mecz. Ja sama pobiegłam do pokoju. Wzięłam błyskawiczny prysznic i poszłam po ubrania. Założyłam czarne rurki, żółte conversy i koszulkę z nr 10 tak jak mówił Kuba. Zeszłam powoli na dół, gdzie czekał na mnie Piszczek.
- Ładnie wyglądasz - uśmiechnął się i pocałował w czoło
- Ty też spoko - spojrzałam na niego od góry do dołu
- Dzięki - zaśmialiśmy się równocześnie - Jedziemy ?
- Pewnie - wsiedliśmy do samochodu mojego brata
- A może chcesz poprowadzić ? - zapytał Łukasz - Masz przecież prawo jazdy
- No mam - uśmiechnęłam się i zamieniliśmy się miejscami. Usiadłam na miejscu kierowcy i zapięłam pasy.
- No tylko nie jedź za wolno bo on tego nie lubi - zaczął się śmiać Łukasz
- Postaram się - uśmiechnęłam się podejrzliwie do brata. Jechałam normalnie około 70 km/h. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Obróciłam swoją głowę w lewo i dostrzegłam Marco i Mario w samochodzie. Oboje zaczęli się śmiać a w mojej głowie narodził się pomysł : Pokaże im jak jeżdżą Polki. Przygotowałam się i czekałam na zielony kolor. Gdy go dostrzegłam ruszyłam z piskiem opon. Nie dawałam odpocząć samochodowi. Na liczniku pokazywała się nie mała liczba.
- Jezu zabijesz nas - krzyczał Łukasz
- No co on nie lubi wolno jeździć - zaczęłam się śmiać - Myślałam że właściciel też nie
- No też nie, ale jak ty tak się nauczyłaś jeździć ? - pytał zaskoczony Piszczek wysiadając z samochodu pod Singal Iduna Park.
- Normalnie - zaśmiałam się zrobiłam to samo. Staliśmy przed stadionem czekając na resztę.
- Ty lepiej jeździsz od Marco - przybiegł do nas  podekscytowany Mario, ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Nie przesadzaj - odpowiedziałam cały czas się śmiejąc
- No przecież widziałem nie Reus ? - dodał Gotze
- Na trening, bo zaraz mecz - krzyknęłam na nich i wskazałam placem na SIP. Wszyscy poszliśmy do środka. Chłopacy się poszli przebrać a ja wyszłam na murawę. Uśmiech sam malował mi się na twarzy. Bałam się o to że przegrają. Nim się obejrzałam chłopcy byli już obok mnie. Mieli trening, a ja siedziałam na trybunach i się trochę nudziłam. Obejrzałam się w bok i obok siedział jakiś chłopak
- Hej - uśmiechnął się do mnie chłopak - Jestem Tomas
- Cześć - zrobiłam to samo - Diana - podaliśmy sobie ręce - Czyżby Tomas Muller ?
- Tak - zaśmiał się - Czyżby fanka Bayernu ?
- Hollywoodu ? Nigdy - uśmiechnęłam się ironicznie - W moim sercu na zawsze Borussia - spojrzałam na chłopaków i wyjęłam telefon, napisałam smsa do Mario, bo widziałam że ma telefon : " Pomocy .! Nie lubię go :) "
- Czemu nie lubisz Bayernu ? - zapytał lekko zaczerwieniony - Źle gramy ?
- Nie, gracie na światowym poziomie wiec dobrze gracie. Ale nie lubię waszej drużyny tak po prostu - spojrzałam na Gotzego który czyta smsa
- Rozumiem, masz takiego prawo - odpowiedział Tomas z uśmiechem, a po chwili Mario był koło mnie
- Hej Diana idziesz, bo mieliśmy pogadać ? - złapał mnie za rękę Mario
- Jasne - cudem powstrzymałam śmiech - Miło było cię poznać - uśmiechnęłam się do Mullera i poszłam na murawę z klubową jedenastką
- Nie ma za co - zaśmiał się Mario
- No dobra dziękuje - odpowiedziałam stojąc na zielonej strawie
- Nie ma nic za darmo - wskazał palcem na swój policzek
- Ile strzelisz goli tyle dostaniesz całusów - zaśmiałam sie poszłam w stronę wyjścia. Między czasie lewy poinformował mnie że mam zaczekać przed stadionem, bo Ania zaraz będzie. Zrobiłam tak jak prosił polak. Czekałam w parku przed stadionem.
- Hej - podeszła do mnie piękna Polska
- Hej - uśmiechnęłam się do niej
- Idziemy kibicować naszym chłopakom ? - chwyciła mnie pod rękę Anna
- Jasne, ale boję sie bo jeszcze nie byłam na takim meczu - spuściłam głowę w dół
- Mała nie martw się - spojrzała na mnie uśmiechnięta brunetka - Jesteśmy razem damy rade
- Dobra chodźmy - uśmiechnęłam się do niej i obie poszliśmy na stadion, miałyśmy miejsca vip. Usiadłyśmy na miejscach, ja miałam Cola a Ania jak zwykle wodę. Pierwszy gwizdek i zaczęło się. Stachurska, a niedługo Lewandowska też bardzo się bała. Po pierwszej połowie 0 : 0. Gwizdek i początek 2 połowy. Po 60 minucie, było widać że Dortmundczycy zaczęli się denerwować co pozytywnie wpływało na ich grę. Mario, Marco i Robert biegli do bramki przeciwników. Ja usiadłam na miejscu i zamknęłam oczy usłyszałam okrzyki. Szybko podniosłam się i spojrzałam na chłopców którzy wskakiwali na Mario. Od razu zaczęłam krzyczeć i skakać. Ania tylko się ze mnie śmiała. Ostatni gwizdek i mecz zakończył się 1 - 0 dla BVB. Wyszłyśmy ze stadionu i czekałyśmy na naszych chłopaków. Polka od razu uwiesiła się na szyi Lewego a ja stałam i sie śmiałam. Poszedł do mnie Gotze
- Podobało się ? - zapytał z uśmiechem na twarzy
- No powiedzmy - udawałam znudzoną
- Czyli nie ? - zrobił smutną minę
- Żartuje - uderzyłam go lekko w ramie - Było cudownie - powiedziałam cicho do ucha i poszłam za Łukaszem
- A nagroda ? - podbiegł do mnie brunet...

************************************************************************

Jakoś mnie tak naszło na pisanie po wczorajszym meczu.
Cudowny mecz. Było widać starania chłopaków. I udało im się pokonać Bawarczyków.
Jestem taka szczęśliwa że uśmiech nie schodzi mi z twarzy. :D
No a co do tego rozdziału to taki nijaki. :D
Pozdroo <333 :) 

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 5

Przetarłam oczy, spojrzałam na chłopaka który słodko spał obok mnie. Podniosłam się z łóżka, na jego ustach złożyłam delikatny pocałunek. Po cichu pobiegłam się przebrać w moje ubrana. Znalazłam kartkę i długopis, na której napisałam list do Mario.

" Nie wiem co mi się wczoraj stało. Lepiej żeby nikt się o tym nie dowiedział. To wszystko przez alkohol. Bo sama nie rozumiem, jak mogłam pójść do łóżka z chłopakiem, którego nie znam. Najlepiej będzie jak o tym zapomnimy. Fajny z Ciebie facet ale nie dla mnie. Wybacz. I jeszcze jedno, chyba będzie lepiej jak na razie nie będzie ze sobą utrzymywać kontaktu. Jeszcze raz przepraszam. Diana :)  "

List położyłam na poduszce, na której wcześniej spałam. Spojrzałam jeszcze na chłopaka, chwyciłam w swoje dłonie kluczyki od samochodu i wybiegłam z domu Goetze. Wsiadłam do czarnego BMW i szybko ruszyłam w stronę domu mojego brata. Po 10 minutach szybkiej jazdy byłam na miejscu. Weszłam po cichu do domu, zobaczyłam na bałagan w salonie to się nieźle przestraszyłam. Po woli weszłam na górę, zajrzałam do sypialni Łukasza, który jeszcze słodko spał. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. W końcu dotarłam do mojego pokoju. Weszłam do łazienki, zdjęłam ubrania i weszłam po prysznic. Ciepłe krople spływały po moim ciele. Przypomniałam sobie wczorajsze chwile. Namydliłam się i po chwili spłukałam letnią wodą. Wyszłam z pod prysznica, moje ciało wytarłam czystym ręcznikiem. Weszłam do garderoby i wybrałam cichu. Po chwili byłam już w nie przebrana. Na głowie zrobiłam luźnego koka i powolnym krokiem zeszłam na dół. Najpierw dotarłam do kuchni, wyjęłam czystą szklankę i wlałam do niej soku. Otworzyłam drzwi tarasowe, żeby świeże powietrze wpadło do domu. Napiłam się przygotowanego soku i wzięłam się za sprzątanie. Rozpoczęłam od salonu, później kuchnia, ganek i łazienka. Po około 2 godzinach skończyłam moją ciężką pracę i z góry zszedł zmarnowany Łukasz.
- Hej mała - usłyszałam głos brata
- Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Dzięki że posprzątałaś - Piszczek podszedł do szafki na której leżał jego portfel i wyjął z niego 400 Euro - Masz - podał mi pieniądze
- Za co ty mi je dajesz głupku ? - spojrzałam na niego zaskoczona
- Za wszystko. Gównie za to że ogarnęłaś ten dom - uśmiechnął się do mnie uroczo brat
- Ja nie chce żadnych pieniędzy - odepchnęłam jego rękę i poszłam do kuchni - To ja powinnam ci płacić za to że mogę tu mieszkać i jem za twoje pieniądze - krzyknęłam z kuchni gdzie nalewałam do szklanki wody i szykowałam tabletki dla Łukasza - To cię postawi na nogi - postawiłam szklankę i tabletki na stole
- Proszę cię weź je - przyszedł do mnie Piszczek i mocno przytulił - Proszę - spojrzał w moje oczy
- No ale Łukasz - zrobiłam to samo co ja, po czułam że mam w nim oparcie - Ja nie mogę.
- Możesz - uśmiechnął się i włożył pieniądze do mojej kieszeni
- Dziękuje - pocałowałam go w policzek po czym mocno przytuliłam - Cieszę że mam takiego brata jak ty - powiedziałam i skierowałam się do swojego pokoju. Weszłam do niego, zamknęłam drzwi na klucz i wyciągnęłam pamiętnik z pod materaca. Napisałam w nim małą notkę z nocy :

" W moim sercu i rozumie jest jedno wielkie szaleństwo. Czuję szczęście, ale też nienawiść. Szczęście bo przy nim czuję się wyjątkowo. Ale wiem że to nie powinno się stać. Teraz on sobie pewnie myśli że jestem jakąś dziwką która wskakuje każdemu do łóżka. Ale tak nie jest przecież. To był mój pierwszy raz. Czułam się wyjątkowo. A co do nienawiści, czuję ją do siebie. On mnie do niczego nie namawiał. Sama tego chciałam. Jestem naiwna i już. On teraz będzie mnie unikał bo zaliczył. Nie znoszę i siebie i jego. Jestem za bardzo ufna i do tego głupia. Łukasz nie może się o tym dowiedzieć. Przecież on mnie wyrzuci z domu i nie wiem co jeszcze. Masakra, mam dość ale nie mogę tego pokazać Łukaszowi. Nie mam z kim o tym pogadać. No chyba że ze ścianą. Mam dość. Nie wiem co mam robić. Chyba wybiorę się na jakieś zakupy, za pieniądze które dał mi mój ukochany braciszek... "

Słysząc kroki schowałam pamiętnik na swoje miejsce i poszłam na dół. Na korytarzu napotkałam Piszczka.
- Gdzieś idziesz ? - zapytał
- Wiesz wybiorę się chyba na zakupy - uśmiechnęłam się do niego
- To miłej zabawy ja lece na trening. - powiedział otwierając drzwi - przyjść później na SIP bo to nie daleko centrum handlowego
- Zobaczę  - pocałowałam go w policzek i zamknęłam za nim drzwi. Sama poszłam powoli na górę, wybrałam ciuchy, w które się przebiorę idąc na zakupy. Najpierw weszłam do łazienki. Rozczesałam moje długie włosy i nałożyłam lekki makijaż. Później przebrałam się w wcześniej naszykowany strój. Do torebki włożyłam lustrzankę, telefon, portfel i słuchawki. A na nadgarstek nałożyłam moją ukochaną bransoletkę. Na której było wygrawerowane Moja Diana. Była to bransoletka od Łukasza. Dostałam ją na 18 urodziny i praktycznie cały czas była na mojej ręce. I tak wyszłam z domu, zamknęłam drzwi na klucz, a je włożyłam do doniczki z kwiatami przed domem. Wyjęłam mój aparat i robiłam zdjęcia okolicy, a także sobie. Na nosie miałam okulary przeciwsłoneczne i robiłam głupie minki do zdjęć. Po 30 minutach byłam w galerii. Chodziłam po sklepach i wybierałam ubrania. Spodobały mi się te zakupy. Weszłam do jakiegoś sklepu, przeglądałam ubrania i kątem oka zobaczyłam Mario i Marco. Nogi mi się ugięły, a przed oczami miałam wczorajszą noc. Zauważyłam Marco który chciał mi pomachać, szybko pokiwałam głową przecząco. Spuściłam głowę w dół i wybiegłam ze sklepu. Niestety Goetze mnie zauważył. Biegłam przez centrum ile miałam sił w nogach. Zauważyłam windę która się otwierała. Wbiegłam do niej i nacisnęłam przycisk " 0 ". Spojrzałam na Mario, z jego twarzy widziałam że nie odpuści. Zjechałam na wybrany poziom i biegłam w stronę stadionu. Nie widziałam już za mną Goetze więc przestałam biec. Po 10 minutach marszu byłam już przed Singal Iduna. Weszłam do środka, a chłopcy kończyli trening.
- O przyszłaś - podszedł do mnie spocony Łukasz
- Tak, ale idź ty po prysznic - zaczęliśmy się śmiać z niego wraz z chłopakami
- Dzięki siostrzyczko - oburzył się brat
- Spoczko - pocałowałam go w policzek i poszłam przed stadion. Usiadłam na ławce i wyjęłam aparat. Zrobiłam kilka zdjęć stadionu. Wyglądał wyjątkowo, a później przeglądałam zdjęcie z dzisiejszego dnia. Miałam przy tym wiele śmiechu. Po 25 minutach wyszedł Łukasz
- Dłużej się nie dało ? - zapytałam lekko zdenerwowana
- Wybacz - przytulił mnie mocno do siebie
- Ej - zaśmiałam się - dusisz - mówiłam resztkami tchu
- Oj tam - i oboje zaczęliśmy się śmiać
- Chodź jedziemy - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do samochodu. 
- Już już - rzekł śmiejąc się - O patrz chłopcy - wskazał palcem na Mario i Marco
- No nie - powiedziałam po nosem - Ja się przejdę. Wiesz jak na niego reaguje - szepnęłam mu do ucha
- Jak chcesz. - przytulił mnie i poszedł w stronę swoich znajomych. Ja poszłam w przeciwną. Szłam dość szybko, ale nie tak żeby się zorientowali. Przez moją głowę przechodziły tysiące myśli na minutę : Co on za mną chodzi czy jak ? Mam dość. Tak wiem to nie jego wina. Ale nie chce na niego patrzeć bo się rozpłaczę. Słyszałam jak ktoś za mną idzie. Czułam jak nogi mi się uginając, ale na moje szczęście był to tylko Marco.
- Cześć - podbiegł do mnie farbowany blondyn
- Hej blondasku - uśmiechnęłam się do niego
- O co chodzi z Mario ? - stanął przede mną
- O nic - odpowiedziałam omijając chłopaka i idąc dalej
- No mnie nie oszukasz. Uciekałaś z Galerii i teraz tak samo - powiedział zdenerwowany
- Za długa historia, proszę nie zaczynajmy tego tematu - przytuliłam chłopaka
- Ale obiecujesz że kiedyś mi powiesz - zaśmiał się blondyn
- Obiecuje - pocałowałam go w policzek - Przepraszam ja już muszę iść - spojrzałam na biegnącego Mario i jadącego Łukasza 
- Rozumiem - zaczął się śmiać Reus
- Ty farbowany blondynie cicho mi tam - powiedziałam wskazując na niego
- Skąd wiedziałaś ? - krzyknął na mnie
- Wiem o tobie więcej niż się tobie wydaje. - oboje zaczęliśmy się śmiać - Kiedyś ci po opowiadam co jeszcze wiem - pomachałam mu ręką i wsiadłam do samochodu mojego brata. Zapięłam pasy i patrzałam przesz szybę.

& Mario &

Obudziłem się późno. Było coś po 11, przetarłem moje oczy i rozejrzałem się. Nie było już Diany. Zrobiło mi się na prawdę smutno. Obok mnie, na poduszce leżał list. Wziąłem go do ręki i zacząłem czytać. Czułem jak bym miał zaraz się popłakać. Ona znaczyła dla mnie bardzo dużo. Jest taka spokojna, ładna, kulturalna a jej uśmiech doprowadza mnie do szaleństwa. Nie wiem co myśli teraz o mnie. Po moich przemyśleniach wstałem nie chętnie z łóżka i poszedłem na dół. Chwyciłem telefon do ręki gdzie był sms od Marco : O 12.30 będę u Ciebie i do galerii. Trener wszystko wie. Zacząłem się śmiać. Później poszedłem do mojej łazienki. Po szybkim prysznicu przebrałem sie w jeansy, koszulę i trampki. I tak jak mówił mój przyjaciel o 12.30 był pod moim domem, a po chwili w centrum handlowym. Ten rudzielec musiał sobie coś kupić :D Chodziliśmy po sklepach co było męczące. Reus stanął w jednym z nich i przeglądał ubrania. Nagle chciał podnieść rękę, spojrzałem na niego bo było to dość dziwnie. Jego wzrok był skierowany ku jakiejś dziewczynie. Sam byłem ciekaw co to za jedna, lecz w głowie miałem piękną, młodą brunetkę.
- Hej to Diana nie ? - spojrzał na mnie Marco, a ja stałem ja słup
- No - powiedziałem pod nosem, nie obejrzałem się a ona wybiegła - chodź później kupić - pociągnąłem mojego przyjaciela za rękę i wybiegliśmy za siostrą Piszczka. Lecz gdy ją dogoniliśmy ona była w winie. Byłem załamany i wyszedłem dalej jej szukać przed budynkiem. Jej już nie było. Marco dopiero po chwili wyszedł z galerii i oboje udaliśmy się w stronę stadionu. Szliśmy w ciszy nie miałem o czym gadać.
- Co ci jest ? - uderzył mnie z " bara " mój przyjaciel
- A co ma być ? - spojrzałem w jego oczy
- No widzę. Co jest z tobą i Dianą ? - szliśmy powoli przed siebie
- Nic nie jest. Właśnie w tym rzecz że nic rozumiesz ?! - zacząłem krzyczeć na blondyna - Przepraszam
- Nie ma sprawy. Serio coś do niej czujesz ? - spoważniał chłopak z nr 11
- No. Więcej niż coś - spuściłem głowę w dół i włożyłem ręce do kieszeni.
- Ale wiesz że to nie będzie łatwe. Po 1 to siostra Piszczka no i po 2 nie wydaje mi się żeby ona cię jakoś tak bardzo bardzo lubiła. Ale jest to możliwe.  - rzekł mój przyjaciel
- Na prawdę dzięki - spojrzałem na niego zły. Doszliśmy w ciszy do stadionu i tam znów ją ujrzałem. Uśmiech sam mi się malował na twarzy ale nie mogłem tak po prostu podejść i powiedzieć : Hej kocham cię. Zakochałem się w tobie i zapomnijmy tamtą noc. Załamałem się. Wysłałem Reusa do niej a ja sam poszedłem pogadać z Łukaszem. Po kilku minutach klubowe 26 odjechał wraz ze swoją siostrą. Ja podbiegłem do Marco i wypytywałem
- I co i co ? - stanąłem przed nim podekscytowany
- No nic - poklepał mnie po ramieniu przyjaciel
- Jaki nic ? - krzyknąłem
- Powiedziała że kiedyś mi opowie o ci chodzi ale nie teraz - uśmiechnął się blondyn - Chodź odwiozę cię do domu. Po 15 minutach byliśmy pod moim domem. Pożegnałem Reusa i sam poszedłem do swojego mieszkania. Zdjąłem buty i położyłem się na kanapie. Zastanawiałem się jak taka dziewczyna zawróciła mi w głowie ? Powieki zrobiły mi się ciężkie i po chwili odpłynąłem...

***************************************************************************
Jestem załamana tym że nasza Borussia nie przeszła do pół finału. :cccc
Ale mecz zagrali cudowny. Jestem z nich na prawdę dumna. <3333
W sobotę oglądamy mecz Bayern - Borussia oczywiście :)
I mocno trzeba trzymać kciuki. Wierzę w nich... :D
I cały czas mam przed oczami Lewego  w czerwonej koszulce.
Masakra. Najpierw Gotze a teraz on. Załamanie.
A rozdział zostawiam dla was. Dziękuje bardzo dziewczyną : Katerina Dawson i Klaudia Mrau
za cudowne słowa wsparcie. Uśmiechałam się jak czubek do ekranu,
gdy zobaczyłam komentarze. DZIĘKUJĘ <3 <3


A tu macie linki do ich blogów :

*  http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/

* http://szukajac-samej-siebie.blogspot.com/

Musicie zajrzeć <3
Pozdrawiam :) 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 4

- A z resztą ty i tak nic nie rozumiesz - dodałam, po czym wyszarpnęłam moją rękę z jego uścisku. Po chwili biegłam już w stronę mojego domu. Weszłam do salonu i rzuciłam klucze na kanapę a sama udałam się do garderoby. Wygrzebałam z niej szare dresy i czarną bokserkę. Gdy byłam przebrana w mój ulubiony stój zeszłam na dół. Wzięłam lody z zamrażarki i pobiegłam do swojego pokoju. Usiadłam na podłodze, owinęłam się kocem, na kolana wzięłam mojego
 laptopa i jadłam lody. Bezustannie myślałam o
tym co zrobił Mario. - Najpierw ratuje mnie prze
 trenerem, a później tak się zachowuje. Jestem mu
 wdzięczna za uratowanie tyłka, ale darze go taką
nienawiścią. Nie znoszę tego typu chłopaków. A
teraz na pewno Łukasz się do wie i będę miała
przechlapane. Mam dość tego życia. Może i jestem
tu bezpieczna, ale dlaczego cały czas musi mnie ktoś
krzywdzić. - po mojej głowie krążyło tyle myśli a
wszystkie skupiały się na nim. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Nie mogłam zrozumieć dlaczego płaczę. Przecież to tylko chłopak, którego teraz nienawidzę. Siedziałam tak dość długo, do momentu gdy usłyszałam dźwięk dzwonka. Otarłam szybko łzy i pobiegłam na dół. Stanęłam przed drzwiami i ujrzałam Mario.
- Po o tu przyszedłeś ? - oparłam się o drzwi i spojrzałam w jego drzwi
- Chcę cię przeprosić - odpowiedział brunet
- Za co ? - zaśmiałam się ironicznie - Nie szanuję chłopaków, którzy nie szanują dziewczyn - odpowiedziałam i zamykałam powoli drzwi - A mam pytanie - znów otworzyłam drzwi
- Jakie ? - w oczach Goetze pojawiła się nadzieja
- Czemu mi uratowałeś tyłek na treningu ? - stanęłam przed nim
- Nie wiem, tak mi podpowiadało coś w środku - złapał mnie delikatnie za rękę
- Tak czy inaczej dzięki - odpowiedziała, po czym zabrałam swoją rękę i trzasnęłam drzwiami. Osunęłam się na podłogę i znowu zaczęłam płakać. Usłyszałam jakieś kroki, szybko podniosłam tyłek z podłogi i pobiegłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i weszłam do niej. Leżałam dobrą godzinę, a później wyszłam. Otarłam moje ciało suchym ręcznikiem i ubrałam czystą bieliznę. Weszłam do swojego pokoju i poszłam do garderoby poszukać ubrań. W moment wybrałam ubrania i położyłam je na łóżku. Gdy nagle wszedł Łukasz do mojego pokoju
- Naucz się pukać - wydarłam sie na niego, chowając się pod koc
- Nie umiem sorki - zaśmiał się - Ale ty jesteś pociągająca - podszedł do mnie z głupi uśmiechem na twarzy
- Łukasz wyjdź chcę się ubrać - wskazałam palcem na białe drzwi
- No czy ja ci bronię ? - stanął przy oknie
- To chociaż się odwróć - powiedziałam zdenerwowany
- Spoko - Piszczek odwrócił swoją twarz w stronę szyby, a ja szybko wstałam z łóżka i zakładałam spodenki tyłem do mojego brata
- Mmm - zaśmiał się cicho
- Bo ci stanie - i ja zaczęłam się śmiać. Po chwili byłam ubrana
- Haha żebyś wiedziała - i nadal się wpatrywał w okno
- Ej - podeszłam do niego i stanęłam obok - ty wszystko widziałeś w odbiciu - krzyknęłam zła
- Szybka jesteś mała - na twarzy pojawił się uśmiech
- Oszust. - uderzyłam go w ramie - Ty jesteś jakimś kazirotą ? - usiadłam na parapecie zakładając buty na nogi
- No a nie ? - i znowu zaczął się śmiać
- Głupek wiesz - kopnęłam go w tyłek, poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Ej przepraszam - usiadł obok mnie i mocno przytulił - Ale na prawdę jesteś ładna.
- To jakieś wyznanie ? - spojrzałam na niego zaskoczona
- Pewnie - jak zwykle zaczął się śmiać - A tak na prawdę czemu poszłaś od Mario ? - spojrzał głęboko w moje oczy
- Nie lubię go. Jest po protu frajerem i tyle. Nie znoszę na niego patrzeć a rozmawiać to już w ogóle
zaczęłam krzyczeć - Co on ci zrobić ? - wstał Łukasz i poszedł do kuchni po picie.- W sumie nic ale nie lubię go i nie lubię sorki uśmiechnęłam się słodko gdy
przyszedł do mnie Łukasz - Ale proszę opanuj się
 trochę - ręce Piszczka spoczęły na moim ramieniu
- Postaram sie - zaśmiałam się - Dzięki brat -
pocałowałam go w policzek - Co dziś robimy? 


- Dziś jest impreza - zamknął oczy Piszczek i
oparł głowę na moim ramieniu - Gdzie ? -
podniosłam lekko moje ramie - No u nas - uśmiechnął się i wstał powoli - Ja sprzątam a ty organizuj jednie i
co tam chcesz - powiedziałam do niego z przymrużonymi oczami - Spoko - podbiegł do mnie Łukasz i pocałował w policzek - To za 2 h ostry melanż - i znów zrobił swój dziwny uśmiech na co ja wybuchłam śmiechem. Tak przez około godzinę ogarnialiśmy cały dom. O 19 ja poszłam do siebie. Szybko wskoczyłam pod prysznic. Po 30 minut wyszłam w samej bieliźnie do pokoju gdzie znów siedział Łukasz.
- Kurde znowu ? - spojrzałam na niego zła
- Jestem twoim bratem, przecież i tak wiem jak wyglądasz. Kilkanaście lat temu razem się kąpaliśmy - na co ja zaczęłam się śmiać
- Właśnie kilkanaście lat temu - przymrużyłam na niego oczy - Teraz jestem kobietą a nie dziewczynką. A siedź sobie mam cię w nosie - rzuciłam w niego poduszką i poszłam do garderoby i zamknęłam drzwi na klucz - teraz sobie możesz patrzeć - krzyknęłam
- Mogę ? - wypchnął klucz z drzwi i otworzył je swoim ponieważ był taki sam jak od pokoju
- Kurde - krzyknęłam na niego - Dobra patrz sobie, tylko się nie podnieć  
- Ciężko będzie - usiadł na podłodze i oparł się o ścianę
- Wiem - zaczęłam się śmiać i wybrałam ubrania. Po chwili byłam już przebrana . - No teraz możesz patrzeć za dużo nie zobaczysz - weszłam do łazienki
- Chyba że zdejmę z ciebie te ubrania - usłyszałam głośny śmiech mojego brata
- Ty to jesteś na prawdę głupi. - sama zaczęłam się śmiać. I po 15 minutach wyszłam z łazienki. Na czubku głowy miałam koka do którego byłą przypięta kokarda. Na twarzy nałożyłam lekki makijaż.
- I jak ? - obróciłam się dookoła
- Moja cudowna - zaśmiał się Łukasz
- Gdyby nie wiadomo co kocham cię nad życie - podeszłam do niego i mocno przytuliłam
- Ja ciebie też - objął mnie pasie - Dobra idziemy bo zaraz wszyscy będą.
- Ja zaraz przyjdę tylko założę buty. - uśmiechnęłam się do niego i poszłam do garderoby po buty. Po 10 minutach zeszłam na dół gdzie wszyscy się dobrze bawili.
- Hej Diana - podszedł do mnie Robert z Anią
- Hej Robert - pocałowałam go delikatnie w policzek
- To jest Ania moja narzeczona - wskazał na swoją wybrankę - A to jest Diana - uśmiechnął się do mnie
- Cześć - dałam jej buziaka w policzek i poszłam dalej. Przywitałam się z Mo. Leosiem, Marco, Kubą, Kevinem, Sebastianem i z ich wybrankami. Później udałam się do kuchni po wodę mineralną. Napisałam się i wróciłam do salonu. I po kilku minutach zaczął lać się alkohol. Usiadłam na kanapie obok Agaty i Ani i zaczęłyśmy rozmowę
- I oni znowu się równo napiją - zaczęła temat Aga
- No, aż się boję - odpowiedziała Ania
- Dlatego ja nie piję żeby ich po rozwozić - uśmiechnęłam się do dziewczyn
- Jedna mądra - zaśmiały się dziewczyny
- Ja idę do toalety - przeprosiłam koleżanki i poszłam do łazienki
Wypiłam trochę Po chwili wyszłam i zaczęłam tańczyć. Najpierw Kuba, Robert, Marco, nawet Łukasz, Mo. I podszedł do mnie Mario, nie chciałam z nim tańczyć ale musiałam.
- Zatańczysz ? - podał mi swoją rękę, na co ja nic nie odpowiedziałam tylko chwyciłam i poszłam na parkiet. Tańczyliśmy w ciszy. Po kilku piosenkach byłam już zmęczona
- Przepraszam, ale idę się napić - powiedziałam i odeszłam od niego. Po kilku godzinach impreza się skończyła. Ja porozwoziłam Mo, Kubę, Roberta i pozostałych. A na koniec został mi tylko Mario. Nie miałam wyjścia. Wzięłam go za rękę i prowadziłam do samochodu. Po 15 minutach byliśmy pod piękną willą Goetze.
- Wysiadaj - powiedziałam cicho
- Już - Mario próbował wyczołgać sie z samochodu
- Dobra chodź - wstałam i wyciągnęłam go z samochodu. Położył jedną ręką na moim biodrze i tak odprowadziłam go domu. Czekałam aż wejdzie do sypialni, ale mu to nie szło. I znów chwyciłam go i poszliśmy na górę.
- Ej pijaku ty - powiedziałam - Gdzie masz sypialnie - zapytałam
- Tam - wskazał resztą sił palcem na drzwi
- To chodź - objęłam go rękoma i prowadziłam do sypialni. Położyłam na łóżku. - A teraz dasz radę beze mnie się rozebrać ? - spojrzałam na niego. Nie odpowiedział nic. - Mogę ? - usiadłam na krawędzi łóżku i zapytałam
- Tak - powiedział cicho i się ładnie uśmiechnął. Ja rozpięłam jego koszulę i zdjęłam. Później buty i skarpetki. Nie należało to do najłatwiejszych czynności. A na koniec spodnie. Odpięłam guzik i targałam za nogawki. - Mario kurde pomóż mi trochę - zaczęłam się śmiać
- Staram się - odpowiedział - Ale brakuje mi sił - mówił i wydawało mi się że zaczyna trzeźwieć. Zaczął się głupio śmiać
- No nie śmiej się bo ja teraz sił nie mam - sama się zaczęłam śmiać
- Dobra na trzy - i oboje zaczęliśmy się chichrać nie wiadomo z czego.
- No spoko raz... dwa... trzy.. - udało mi się zdjąć mu spodnie
- Dobra robota - wybuchliśmy oboje śmiechem
- Tak całkiem spoko - odpowiedziałam i chciałam wstać z łóżka - O kurde nie mogę wstać - powiedziałam trzymając się za głowę
- Śpij tutaj nie zgwałcę cię - uśmiechnął się Mario i chwycił mnie za rękę
- Jeżeli nie będzie to żaden problem - powiedziałam uroczo
- Nie no coś ty - podniósł się z łóżka Goetze
- Dzięki - powiedziałam i poszłam szukać pokoju, przy okazji wzięłam koszulkę chłopaka i w nią wskoczyłam. Położyłam się do łóżka. Ale coś pukało w moje okno. Przestraszyłam sie i szybko wybiegłam do pokoju Mario.
- Co jest ? - zapytał zmarnowany chłopak
- Boję się - odpowiedziałam siadając na podłodze - Coś puka do okna
- Chodź tu - podniósł kołdrę, na co ja bez wahanie wskoczyłam mu do łóżka. Wtuliłam się w jego nagi tors i zamknęłam oczy. A on objął mnie ręką
- Dziękuje - szepnęłam mu do ucha
- Proszę - odpowiedział. - ja idę się wykąpać - spojrzał sie na mnie chłopak
- Ej nie zostawiaj mnie samej - w spojrzałam ze strachem na niego
- To chodź ze mną - uśmiechnął się uroczo
- Gdzie ? - zaczęłam się śmiać i oparłam się na łokciach
- Pod prysznic - zaśmiał się
Odpowiedziałam tylko uśmiechem. Czułam się przy nim wyjątkowo. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do łazienki. On zdjął ze mnie swoją koszulkę a ja jego bokserki. Bałam się, ale oboje weszliśmy pod wielki prysznic. Nasze nagie ciała się stykały,a po nich spływała ciepła woda. Ja tylko się uśmiechałam. Mario ręce krążyły po moim ciele, a my sami zatopiliśmy się w pocałunku. Po ponad godzinie wyszliśmy z pod prysznica. Wytarliśmy się ręcznikiem, ja założyłam tę samą koszulkę a on czyste bokserki. Oboje wróciliśmy do ciepłego łóżka. Spojrzał w moje oczy i zapytał
- Chcesz ... ? - nie zdążył zadać pytania, bo ja mu przerwałam.
- Chcę, z tobą - uśmiechnęłam się i zaczęliśmy się całować. Zdjęłam jego bokserki a on moją koszulkę. Mario leżał na mnie i tak namiętnie całował po całym ciele. Wchodził we mnie ostro ale z czułością. Było mi tak dobrze że nie chciałam przestawać. Koło 6 opadliśmy z sił i oboje zasnęliśmy w swoich objęciach. Rano pierwsza obudziłam się ja...


*******************************************************************

Co wy na to ? :D
Kreatywność dała górę.
Nie wiem jak ja to w ogóle napisałam. Jak ? :D hahaha
Czytałam ostatnio jakiegoś bloga i przy 2 czy tam 3 poście dziewczyna miała po 5 komentarzy. Uwierzcie lub nie w tamtym momencie poleciały mi łzy. Nie wiem dlaczego. Przecież powiecie że to tylko blog a mi się tak przykro zrobiło, że aż się popłakałam jak dziecko. Jak małe głupie dziecko.Masakra. Liczę na was. :)
Pozdrawiam was bardzo serdecznie. 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 3


Rano obudziły mnie promienie pięknego słońca wpadające przez moje okno. Przetarłam oczy i niechętnie wyszłam z łóżka. Spojrzałam na zegarek, który wybijał godzinę 9.34. Na nogi założyłam moje kapci i w piżamie zeszłam na dół. Łukasz najwyraźniej gdzieś poszedł, ponieważ na dole go nie było. Poszłam powolnym krokiem do kuchni, wyjęłam szklankę z szafki i nalałam do niej soku pomarańczowego. Wypiłam sok i udałam się w kierunku łazienki. Weszłam do niej i zrobiłam poranną toaletę. Weszłam do garderoby, która znajdowała się prze mojej sypialni. Wybrałam strój w który po chwili się ubrałam. Następnie znów zawitałam w toalecie. Zrobiłam wysokiego kucyka z moich długich, czarnych włosów, a następnie nałożyłam na twarz minimalny makijaż. Powoli zeszłam na dół, gdzie był Łukasz.
- Dzień dobry - powiedział brat
- Witam - uśmiechnęłam się do niego
- Jak się spało ? - zapytał ciekawy
- Dobrze, a gdzie się było ?- zaśmiałam się do niego
- Na spacerze - odpowiedział tym samym
- Rozumiem - podeszłam do niego i spojrzałam w oczy
- No tak - Łukasz zaczął się śmiać
- Hahaha skończ - podeszłam do niego powolnym krokiem
- Co ty znowu kombinujesz ? - zapytał lekko zdziwiony
- Nic a co mam kombinować ? - patrzyłam na Łukasz
- Mów - pogroził mi palcem
- No dobra - spojrzałam na kuchenkę, na której smażyły się naleśniki
- Kurde - krzyknął mój brat
- Hahaha - usiadłam na podłodze ze łzami w oczach - Kucharz pierwsza klasa co nie ?
- Bardzo śmieszne - poszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać
- Nieee - krzyczałam turlając się po podłodze
- Masz za swoje - teraz to Piszczek miał łzy w oczach
- Dzwonek był - krzyknęłam zwijają się ze śmiechu
- Idź otworzyć - podniósł mnie mój brat z podłogi
- Ok ok - pobiegłam do drzwi z łzami w oczach. Otworzyłam je i ujrzałam przed nimi Mario.
- Hej - uśmiechnął się chłopak do mnie - Jest Łukasz ?
- Taa - odpowiedziałam obojętnie i włożyłam ręce do kieszeni - Wchodź - poszłam z powrotem do kuchni - Łukasz ktoś do ciebie - powiedziałam śmiejąc się z brata
- Siema Mario - przybił sztamę z przyjacielem
- Siemka - uśmiechnął się do kolegi
- Diana, nałożysz śniadanie ? - zapytał Piszczek
- Tak, ale sobie - odpowiedziałam i wzięłam tace ze śniadaniem w ręce, po czym skierowałam się do mojego pokoju
- A ty gdzie idziesz ? - Zapytał zdziwiony Łukasz - Przecież ty lubisz jeść w pokoju
- Zacznę - powiedziałam do mojego brata po czym skierowałam się do swojego pokoju. Niestety Łukasz miał rację, nie lubiłam jeść w pokoju. Usiadłam na podłodze w korytarzy, położyłam tacę na ziemi i zaczęłam jeść pyszne naleśniki przyrządzone przez mojego brata. Zjadłam dość szybko i poszłam do swojego pokoju. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam ulubioną muzykę, dlatego że nie lubiłam jak ktoś słucha, to czego ja słucham.


& Łukasz i Mario &

- Ona zawsze taka jest ? - zapytał Goetze siadając 
na kanapie 
- Nie, nie wiem co z nią - powiedział Łukasz siadając obok 
- Dziwna jest, nie znam jej, ale ostatnio była taka miła i uśmiechnięta - uśmiechnął się do 
Piszczka Mario 
- No wiem, nie wiem później z nią pogadam 
 -odpowiedział jedząc naleśniki 
- Jedz je szybciej i na trening - zaczął się wygłupiać chłopak 
- Chcesz żebym się udławił ? - zaśmiał się Piszczek 
- Marze o tym - Mario zrobił głupią minę
- Ty coś piłeś ? - zaczął się śmiać Polak 
- Nie no skąd że - odpowiedział wesoły Mario i znów zaczął robić swoje miny
- I z kim ja muszę żyć ? - podniósł się z kanapy Piszczu
- Kochasz mnie Parówo ? - zapytał Mario cały czas się śmiejąc
- Nawet nie wiesz jak bardzo kiełbaso - krzyknął z kuchni młody piłkarz
- Haha - zaśmiał się zawodnik BVB - Ty mój grubasku
- Ja gruby ? - oburzył się Łukasz
- Nie no skąd że to twoje mięśnie - powiedział zamykając buzie, żeby się nie śmiać
- Dobra zapamiętam to sobie - powiedział obrażony
- Kocham Cię mój Żuczku - rzekł słodko Mario
- Ja Ciebie też krówko - zaśmiał się chłopak - Dobra idę się przebrać, a ty idź Diany zapytać czy jedzie.
- A jak mnie zje ? - zaśmiał się lekko Goetze
- Dalej nie bój się, co ty babą jesteś ? - kopnął go lekko w tyłek Łukasz
- Dam radę - uśmiechnął się i poszedł w stronę jej pokoju. Po chwili stanął przed drzwiami wziął głęboki oddech i zapukał. Nikt nie otwierał, pukał kilkakrotnie ale nikt nie otworzy. Spojrzał na dziewczynę siedząca na łóżku ze słuchawkami w uszach.
- Pokój Łukasz jest na przeciwko - powiedziałam wskazując palcem na drzwi
- Wiem, ale ja do ciebie - podszedł trochę bliżej
- Po co do mnie ? - zapytałam zdziwiona.
- Łukasz kazał zapytać czy jedziesz na trening - oparł się o ścianę Mario
- A on też jedzie nie ? - Spojrzałam nie czekając na czekając na odpowiedź - To jadę - wstałam szybko z łóżka i poszłam do garderoby - Zaraz przyjdę.
- To czekamy na dole - powiedział chłopak i wyszedł z mojego pokoju. Ja raz dwa wybrałam jakieś cichu. Nie miałam ich dużo, ale coś wybrałam. Szybko zrzuciłam ze mnie dresy i włożyłam normalne ubrania. Przejrzałam się lustrze w pokoju i powoli zeszłam na dół. Chłopcy już czekali.
- Jedziemy ? - zapytałam Łukasza
- Pewnie chodź - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi
- Proszę - wskazał ręką na swój samochód Mario
- Dzięki - odpowiedziałam obojętnie i wsiadałam do samochodu. Po chwili we trójkę jechaliśmy na stadion. Po okołu 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszłam z samochodu, założyłam okulary na nos i znów podziwiałam piękny stadion oraz jego okolicę.
- Bo się posikasz - krzyknął Robert
- Coś ty powiedział ? - podniosłam okulary, kierując się w jego stronę próbując udać poważną minę
- Że cie kocham ? - zapytał przestraszony
- To już wiem, ale słyszałam coś jeszcze - pobiegłam w stronę Lewego
- Aaa ratunku - krzyczał jak dziewczynka Lewandowski uciekając na murawę
- Ja cię uratuję - krzyknął Marco
- Dwóch piłkarzy przeciwko jednej niewinnej dziewczynie - powiedziałam wbiegają na trawę - Odważnie
- Dzień dobry - powiedział do mnie Klopp
- Dzień dobry - stanęłam na baczność przed trenerem
- Czy mam wezwać ochronę ? - spojrzał na mnie groźnie
- Spokojnie trenerze - przyszedł Mario - To moja koleżanka Diana i siostra Piszczka. Przepraszam. - powiedział chłopak
- To proszę Cię Mario - krzyknął lekko trener - Jak przyprowadzasz znajomych to ich ogarnij - uśmiechnął się  trener a później spojrzał na mnie - Jurgen Klopp - podał mi dłoń
- Miło mi, Diana Piszczek - uścisnęłam jego dłoń i pobiegłam szybko za chłopakiem który uratował mi przed chwilą tyłek
- Czemu to zrobiłeś ? - biegłam za chłopakiem
- Nie chciałem żeby Łukasz miał przez ciebie przechlapane - odpowiedział nie patrząc na mnie
- Ale teraz ty masz - stanęłam przed nim, żeby nie mógł dalej iść
- No i co z tego - zapytał nie patrząc na mnie
- Powiedz dlaczego to zrobiłeś i spójrz mi w oczy - powiedziałam lekko zła ale z drugiej strony szczęśliwa
- Bo tak - odpowiedział i pobiegł do szatni.
Ja poszłam powolnym krokiem na trybuny. Usiadłam na dole i cały czas zastanawiałam się czemu to zrobił. Chłopcy ćwiczyli przez około 2h. Mój wzrok był skupiony na chłopakach. Patrzyłam jak oni to robią. Gdy oni poszli się przebrać ja znów wzięłam piłkę i poszłam przed bramkę. Rozejrzałam się czy aby na pewno nikogo nie ma. Wzięłam kosz z piłkami i walczyłam z nimi ostro. Z każdą chwilą wychodziło mi to coraz lepiej. Na koniec sama z siebie się śmiałam. Ale nie przestawałam. Łukasz napisał mi smsa że jedzie do Mario z chłopakami i że o 18 będzie po mnie w domu... Więc zostałam jeszcze chwilę na stadionie. Po jakiejś godzinie mojej " Gry " pobiegłam do domu. Pierwsze co to spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 17. Miałam godzinę do przyjazdu Piszczka. Poszłam do łazienki, wzięłam szybką kąpiel. Następnie rozczesałam moje włosy i tak je zostawiłam. Poszłam do garderoby. Przeszukałam całą, ale nadal nie wiedziałam w co mam się ubrać. Po jakimś czasie wyciągnęłam ubrania i się w nie ubrałam. Zeszłam na dół i Łukasz już był w domu
- Jedziemy - powiedział do mnie z pięknym uśmiechem na twarzy
- Jasne - odpowiedziałam i po chwili byliśmy już pod domem Mario
- Chodź - uśmiechnął się chłopak
- No dobra - odpowiedziałam uśmiechem i weszliśmy do domu zawodnika BVB
- Cześć Diana - podeszli  do mnie Robert, Kuba, Marco, Kevin, Hummels, Sebastian i się przywitali
- No hej - odpowiedziałam cicho i się do niech uśmiechnęłam. Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Mario poszedł otworzyć i nagle wyszedł na dwór. Jakiś czas nie wracał, więc wyszłam na dwór się rozejrzeć. Uchyliłam drzwi
- Odejdź stąd - krzyczał Goetze
- Kotku nie rób scen - uśmiechnęła się jakaś dziewczyna do niego
- Nie rozumiesz że masz stąd iść. No kurwa jesteś jakaś głupia czy może mózg ci wzięli ? - po tych słowach nogi mi się ugięły. Jak on mógł tak traktować dziewczynę.
- Łukasz ja idę do domu, źle się czuję - uśmiechnęłam sie do niego
- Odwiozę cię - rzekł brat
- Nie, baw się dobrze - odpowiedziałam i szybko wybiegłam z domu. On tam stał i nagle zobaczył wybiegającą mnie ze łzami w oczach
- Prosze poczekaj - chwycił mnie za rękę
- Wiesz co ? Zostaw mnie w spokoju. Jak można tak traktować dziewczyną ? Nie mam ochoty na ciebie patrzeć - krzyczałam na niego z wielką furią...



*******************************************************************

To już mamy 3.
Mało czasu na pisanie. :)
A na czytanie to już w ogóle.
Co do posta to mi się nawet podoba.
Ale najważniejsze żeby to wam się podobał nie mnie. Więc co wy na to ? :)
Buziaki <3