Rano obudziłam się na zimnych panelach bez przykrycia. Spojrzałam na łóżko Mario spał. Podniosłam się z podłogi, wszystko mnie tak cholernie boli. Poszłam po cichu do góry. Otworzyłam drzwi do pokoju Łukasz, spał słodko na swoim łóżku, a w całym pokoju było czuć odór alkoholu. Szybko wyszłam z jego pokoju i udałam się do swojego. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam swoje ciało i poszłam po jakieś ubrania. Ubrałam się w przygotowane ubrania, włosy uczesałam w wysoki kucyk. Poszłam na dół, Gotze powoli się przebudzał. Udałam się do kuchni i zabrałam się za przygotowanie śniadania. Postanowiłam że zrobię naleśniki, chodź ich nie lubię wiem że Łukasz je uwielbia i na pewno się ucieszy na ich widok. Gdy smażyłam ostatnią porcję naleśników do kuchni przyszedł Mario.ukgjagtja
- Hej - uśmiechnął się uroczo i wziął sobie picia
- Siemka - powiedziałam ziewając
- Nie wyspałaś się ? - zapytał zdziwiony, opierając się o blat
- Ty nic nie wiesz ? Całą noc spałam na tych zimnych panelach, bo ktoś mnie zepchnął - spojrzałam na niego groźnymi oczami
- No nie żartuj ? - spała się za głowie - Boszzz - dodał
- Więcej nie bd z tobą spała, chodź by nie wiem co. - powiedziałam poirytowana
- Przepraszam - podszedł do mnie od tyłu i objął
- Mario - powiedziałam. I znowu serce chciało, a rozum nie kazał. Odwróciłam się do niego, wcześniej wyłączając palnik. - Jesteś dla mnie przyjacielem. Proszę Cię... - powiedziałam z przerażeniem w oczach
- Masz racje - odpowiedział zdenerwowany - Ja już pójdę pa - dodał, podniósł rękę na pożegnanie i po prostu wyszedł.
- Głupia - krzyczałam sama na siebie w środku. Nie wiedziałam co mam robić .Przecież to dzięki niemu jestem odważna, śmiała, otwarta. Wcześniej nigdy bym nie spała na kanapie z jakimkolwiek chłopakiem. Nie widziałam co mam ze sobą robić, chwyciła piłkę i poszłam na kort. Gra w piłkę sprawiała mi coraz więcej przyjemności. Po chwili byłam na korcie, na moje szczęście był pusty. Wzięłam piłkę i kopałam ile miałam sił. Niestety piłka poleciała dalej niż by się wydawało. Trafiłam w jakiegoś chłopaka który wchodził na kort. Od razu wyłożył się na ziemie, nogi mi się ugięły ale strasznie mi się chciało śmiać. Podbiegłam do niego, jak się okazało to był Marco
- Boże - złapałam się za głowę - Nic ci nie jest ? - pytałam przestraszona
- Nie spoko - zaśmiał się podnosząc się z ziemi
- Na pewno - spojrzałam na niego
- Tak jasne - blondyn zaczął się śmiać. Ja też nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Po chwili opanowaliśmy swoje emocje.
- Na prawdę nie chciałam - powiedziałam jeszcze raz
- Nie martw się nic mi nie jest - zaśmiała się klubowa 11 - I przy okazji ile ty masz siły w tych patyczkach ? - zapytał patrząc na moje nogi
- Samo naszło - uśmiechnęłam się do niego
- To co potrenujemy ? - wziął piłkę i zaczął robić te swoje sztuczki
- Ja, taka zwykła Polka mam trenować z taką gwiazdą jak Marco Reus ? - powiedziałam to dość dziwnie, na co Reus wybuchnął śmiechem
- No tak - poprawił swoją grzywkę
- Można spróbować - odpowiedziałam i podeszłam do niego - Więc co najpierw ? - na mojej twarzy zawitał uśmiech
- Rozgrzewka - odpowiedział krótko i zaczął biegać, ja zrobiłam to samo. Po rozgrzewce zabraliśmy się za żonglowanie
- No ja nie potrafię, kurde - krzyczałam na siebie, Marco a nawet na piłkę.
- Spokojnie - odpowiedział - Masz za sztywno nogę - i znowu pokazał mi jak on to robi
- No dobra - dodałam i zaczęłam - Taa wychodzi mi po 3 - powiedziałam strasznie wkurzona
- Nie denerwuj się. Oddychaj, opanuj swoje nerwy i skup się na piłce. Nie ma tu nikogo oprócz ciebie i piłki. Tylko ty i piłka, Tylko - pouczał mnie blondyn. Za zrobiłam tak jak kazał, wyregulowałam oddech, opanowałam nerwy, spojrzałam na piłkę zamknęłam oczy. Spokojnie podeszłam do piłki i podbiłam ją do góry i zaczęłam żonglować. Mój rekord padł zrobiłam 26.
- Widziałeś - krzyknęłam przepełniona szczęściem
- No widziałem, a nie mówiłem - zaczął mi bić brawo
- Dzięki - dodałam - Za wszystko - powiedziałam i wzięłam piłkę w ręce - Ja idę, bo Łukasz pewnie już wstał.
- Okey paa - pocałował mnie w policzek na pożegnanie i ja poszłam do domu. Szłam sobie powoli w stronę domu i zastanawiałam się czy aby na pewno Łukasz wczoraj nie widział mnie z Mario. Sam niejednokrotnie podkreślał że nie chce żebym spotykała się z jego kolegami z drużyny. Ale co ja mam poradzić że się zakochałam w tym głupku ? Rozmyślałam tak przez całą drogę do momentu gdy dotarłam pod dom. Otworzyłam drzwi, odłożyłam piłkę na miejsce i zdjęłam buty. Poszłam do kuchni, a w niej siedział Łukasz
- Hej - uśmiechnęłam się do niego
- Cześć - odpowiedział lekko zły. W mojej głowie pojawiła się jedna myśl : Widział nas wczoraj.
- Coś się stało ? - nalałam do szklanki wody i usiadłam na przeciwko brata
- Kac, najgorsza rzecz na świecie - odpowiedział a mi kamień z serca spadł
- Biedactwo, nie trzeba było tyle pić - zaśmiałam się z niego i poszłam po leki. Przyniosłam mu tabletki, wodę i śniadanie które wcześniej mu przygotowałam - to za pewne postawi cię na nogi
- Skarb, nie człowiek - zaśmiał się Piszczek i zażył leki
- Tak wiem - pocałowałam go w policzek i skierowałam się w stronę schodów na górę. Udałam się do łazienki żeby się wykąpać, po tym treningu byłam cała spocona. Weszłam pod prysznic i po 15 minutach byłam już przebrana w czyste ubrania. Związałam kok na czubku głowy i zeszłam na dół. Łukasz już wyglądał dużo lepiej.
- Widzę że jesteś już normalny - zaczęłam się śmiać z brata
- No jasne - sam zaczął się śmiać - Muszę ci kupić ten telefon. Więc wstawaj i lecimy.
- Słyszysz siebie ? Wczoraj byłeś pijany jak nie wiem a teraz chcesz jechać ? - jak zwykle zaczęłam się śmiać
- No to ty kierujesz - nie chętnie oddał mi kluczyki
- Lepiej - dodałam i oboje wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Łukasz tłumaczył mi drogę i po 25 minutach przeprawy przez miasto byliśmy pod sklepem. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do środka. Przechodziliśmy kolejne rzędy, a Piszczek powtarzał mi że cena nie gra roli.
- Co powiesz na ten ? - spojrzał Łukasz na telefon
- Jest cudowny, ale... - zacięłam się
- Nie ma żadnego ale - dodał, po czym chwycił telefon i poszedł do kasy. Zapłacił za telefon i podarował go mnie.
- Jezu kocham cię - przytuliłam brata, gdy wyszliśmy ze sklepu. Wsiedliśmy do samochodu i znów Łukasz był moją nawigacją. - Ej, do domu nie tędy - powiedziałam gdy zorientowałam się że to nie w tą stronę
- No, bo chłopacy chcieli pograć w fifę - odpowiedział sowim pięknym uśmiechem
- No to fajnie - zrobiłam złą minę - A do kogo ? - zapytałam obojętna
- Mario - odpowiedział wskazując palcem drogę
- Jeszcze lepiej - powiedziałam cicho pod nosem. Dotarliśmy na miejsce i Łukasz wysiadł z samochodu a ja za nim - A nie mogę jechać do domu ? - zapytałam z nadzieją
- Nie nie możesz - zabrał mi kluczyki od samochodu Piszczek i poszedł do domu Gotze'go. Ja zrobiłam to samo. Nie chciałam tam iść, tym bardziej po wczorajszej sytuacji. Mój brat zadzwonił dzwonkiem i otworzył nam sam Mario
- Siema - przybili piątkę we dwóch
- Cześć - powiedziałam cicho i poszłam za bratem. Usiadłam na kanapie i bawiłam się nowym telefonem, a chłopcy grali sobie w fifę.
- Halo ziemia do Diany - powiedział głośno Marco
- Co tam ? - wyrwałam się z przemyśleń
- Żyjesz ? - zaśmiał się
- No jak z tobą rozmawiam to chyba żyję nie ? - sama zaczęłam się śmiać
- No fakt. - odpowiedział - Grasz ?
- Nie dzięki. - odpowiedziałam uśmiechem - Gdzie jest łazianka ? - skierowałam swoją wypowiedź do właściciela domu
- Na górze. 2 drzwi po prawdo - odpowiedział uśmiechem, innym niż zawsze
- Dziękuje - również się uśmiechnęłam, wstałam i włożyłam telefon do tylnej kieszeni. Poszłam schodami na górę i weszłam w 2 drzwi po prawo tak jak powiedział Mario. Zamknęłam ja i przemyłam twarz zimna wodą. Wyszłam z łazienki,a na korytarzu stał Gotze.
- Musimy pogadać - powiedział trochę speszony
- Wiem, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na tą rozmowę - odpowiedziałam spuszczając głowę w dół
- Chodź - załapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Gotze zamknął drzwi i usiadł na łóżku. Ja ze zdenerwowania nie chciałam siadać chodziłam w kółko.
- Przepraszam za wczoraj - powiedział stając obok mnie
- Za co ? - zapytałam zdziwiona
- Za to że cię wczoraj objąłem. Ale nie potrafię tego opanować. To samo mnie przyciąga do ciebie. Nie wiem co masz w sobie, ale działasz na mnie jak magnes. - powiedział z uśmiechem i ulgą
- Mario nie komplikuj - powiedziałam siadając na łóżku
- Co masz na myśli ? - zapytał zdziwiony
- No bo ja też... uwielbiam z tobą spędzać czas, potrafisz sprawić że najgorszy dzień staje się cudownym. Twój uśmiech, twoje spojrzenie sprawia że mam ochotę cię pocałować. Ale nie mogę - złapałam się za głowę, a łzy zaczęły mi napływać do oczy.
- Dlaczego nie możesz ? - zapytał trochę zakłopotany. Usiadł obok i objął mnie rękoma.
- Bo nie chce żebyście się z Łukaszem pokłócili - wykrztusiłam to siebie w końcu. Usiadłam bokiem na jego kolanach i oparłam głowę na ramieniu ocierając łzy. Mario objął mnie rękoma i mocno przytulał jak bym miała zaraz uciec.
- Dlaczego miał bym się z nim pokłócić ? - zapytał zaskoczony chłopak
- Bo on cały czas powtarzała mi że mam się nie spotkać z nikim z Borussii. - odpowiedziałam zapłakana
- Ej spójrz na mnie - spojrzał na mnie Mario, po czym usiadłam okrakiem na jego kolanach. On chwycił mnie za ręce i lekko ścisnął - zakochałem się w tobie i nie chcę cię stracić - szepnął mi do ucha, na mojej twarzy pojawił się uśmiech
- Zakochałeś się we mnie ? - spojrzałam głęboko w jego oczy
- No a myślisz że wszystkie koleżanki trzymam na kolanach ? - zaśmiał się
- Mam nadzieję że nie - sama zaczęłam się śmiać - To co robimy z nami ? - spojrzałam na nasze połączone ręce
- Na pewno cię nie oddam - i znów jego kąciki się podniosły do góry
- To może na razie nikomu nie powiemy i będziemy przy nich normalnie kolegami ? - zapytałam z uśmiechem na twarzy
- Nie wiem czy tak wytrzymam - zbliżył się do mnie Mario
- Będziesz musiał jakoś to wytrzymać - zaśmiałam się i zbliżyłam się do niego.
- Mogę ? - zapytał nie pewnie spoglądając na moje usta. Pokiwałam twierdząco głową i nasze usta złączyły się. Mario całował tak namiętnie, ale zarazem delikatnie. Nie chciałam się od niego oderwać, ale musiałam bo chłopcy z dołu by się zorientowali.
- Koniec ? - zrobił smutną minę
- Przykre ale prawdziwe - powiedziała i jeszcze raz pocałowałam go. Później wstałam z jego kolan i poszłam w stronę drzwi. Mario za mną poszedł. Przyszliśmy do wszystkich i usiadłam na moim wcześniejszym miejscu.
- Co tak długo ? - zapytał zdziwiony Łukasz
- No on ma taki wielki dom że się zgubiłam - złapałam się za głowę i zaczęłam się śmiać tak jak pozostali. Mario uśmiech nie znikał z twarzy.
- Rozumiem - uśmiechnął się do mnie Piszczek
- A gdzie reszta ? - dopiero po chwili się zorientowałam że nie ma nikogo prócz naszej trójki
- Pojechali a ja czekałem na ciebie - dodał i podniósł się z fotela
- No to jedziemy - powiedziała i specjalnie zostawiłam telefon na kanapie.
- Cześć Mario - pożegnaliśmy się z chłopakiem i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i już miałam ruszać
- Ej poczekaj chwilę. - złapałam się za kieszenie - chyba zostawiłam telefon w domu Gotze'go - dodałam
- To leć - uśmiechnął się, a ja wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu Mario. Zadzwoniłam do drzwi, żeby mój brat się nie zorientował. Otworzył mi je oczywiście Gotze...
______________________________________________________________________________
Proszę bardzo i o to jest 9.
Nie myślicie nawet że to tak sobie są razem.
Dopiero zaczynam moje opowiadanie.
Na potka ich wiele problemów...
I ciekawe czy dadzą sobie radę :D
No i od jutro szkoła ;cc
Buziole moi kochani <3
Super to napisałaś: ) Czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiesz, ale właśnie czatowałam na następny rozdział tutaj. ^^ Ha! I doczekałam się. ;) Maaaaatko. *.* Kocham, kocham, kocham! Mario jest taki słodki. :D On i ta Jego miłość. <3 I jeszcze jak sobie wyznawali swoje uczucia. <3 Sama mi się gęba śmieje. :D
OdpowiedzUsuńKochana! Dziękuję za tak wspaniały rozdział! ;*
Buziole. ;*
Ah ten Marco "trener"
OdpowiedzUsuńMario jest taki słodki..... Nawet nie wiem jak ja sie ciesze że są razem...... matko mam taką radochę....
Rozdział jest wprost cudowny <3
Juz czekam na nn.
Całuję :-*