niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 6

I tak zasnąłem na kanapie. Całą noc tak przespałem. Rano obudziłem się 7.56 wstałem nie chętnie z kanapy i pomaszerowałem do kuchni. Napiłem się chłodnej wody udałem się na górę . Wybrałem czyste ubrania i ruszyłem pod prysznic. Po porannej toalecie zeszedłem na dół i zrobiłem pyszne śniadanie. Dziś mieliśmy ważny mecz wieczorem bo z Bayernem. Jedząc śniadanie przypomniałem sobie że umówiliśmy się z Łukaszem i innymi chłopakami na Fifę u niego. Nie mogę się doczekać, zobaczę Dianę i koniecznie muszę z nią porozmawiać. Po posiłku poszedłem zmyć naczynia i usiadłem przed TV. Włączyłem jakiś mecz, nie oglądałem całego bo nie było na to czasu. Po godzinie oglądanie podniosłem tyłek z kanapy, chwyciłem kluczyki pojechałem po Marco...


& Diana &

Wróciliśmy wieczorem do domu. Przygotowaliśmy pyszną kolację, przy czym było bardzo dużo śmiechu. Po jedzeniu zmywał Łukasz, a ja pożegnałam się z nim i poszłam do siebie. Pierwsze co zrobiłam to weszłam pod prysznic. Nadal w głowie miałam Mario, próbowałam wybić go sobie z głowy ale to było silniejsze ode mnie. Po moich rozmyśleniach pod prysznicem, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Po chwili już byłam w krainie Morfeusza... Rano obudziły mnie promienie cudownego słońca, które wpadały przez okno oraz jakieś krzyki z dołu. Przetarłam ozy i z niedowierzaniem patrzyłam na zegarek, który wskazywał 10.30. Niechętnie, ale podniosłam moje cztery litery i udałam się do łazienki. Tam zrobiłam poranną toaletę, związałam włosy w warkoczy na bok. Wychodząc z łazienki stanęłam przed szafą z wielkim problemem :  W co ja mam się ubrać ? Po dłuższej chwili namysłów wskoczyłam w wybrane ubrania. Przejrzałam się w lusterku i zeszłam na dół. Od samego rana nie miałam humoru, a widok chłopaków w salonie jeszcze go pogorszył.
- Cześć śpiąca królewno - przywitał się Marco
- Siemka - burknęłam i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie płatki i nalałam soku do szklanki. Wzięłam w ręce posiłek i poszłam do jadalni która znajdowała się obok salonu. Usiadłam na krześle, głowę podparłam ręką i jadłam śniadanie.
- Co ci jest ? - przyszedł do mnie zły Łukasz
- Nic - odpowiedziałam popijając sokiem śniadanie
- Czemu się tak zachowujesz ? - spojrzał na mnie wręcz wściekły - Dobra rozumiem nie lubisz Mario, nie wiem dla czego i nie obchodzi mnie to. Ale my nic nie zrobiliśmy - mówił patrząc mi w oczy
- Masz racje przepraszam - wstałam z miejsca i skierowałam się do brata który stał obok stołu i podpierał się rękoma. Wybacz, ale to wy mnie obudziliście tymi dzikimi okrzykami - wtuliłam się w ramiona mojego brata i od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Przepraszamy - krzyknął Robert i Marco równo
- Wybaczę pod warunkiem, że strzelicie dzisiaj gole - zaśmiałam się i podeszłam do nich
- Mówisz i masz - rzekł Lewandowski
- Dobra trzymam was za słowo - zaśmiałam się siadając na fotelu. Spojrzałam kątem oka  na Mario uśmiechał się od ucha do ucha gdy patrzył na mnie. Mnie samej chciało się śmiać.
- Przychodzisz na mecz ? - zapytał Kevin
- Chyba obejrzę w TV - uśmiechnęłam się
- Jak to ? - zrobił złą minę Sebastian - Idziesz na miejsce VIP
- Nie mam biletu, więc pocieszę się Telewizorem - zaczęliśmy się wszyscy śmiać nawet Mario
- Brata masz piłkarza i nie masz biletu ? - spojrzał na mnie Marco z miną " WTF "
- Co zrobisz - usiadłam po turecku na fotelu i wyjęłam telefon
- No debile - krzyknął Łukasz - Chciałem jej go dać dopiero przed samym meczem - zaśmiał się Piszczek
- Co ? - krzyknęłam nie zważając na to co oni sobie o mnie pomyślą
- O to i twój bilet i mecz - podał mi go do ręki Łukasz
- Aaa.! - krzyknęłam i szybko podbiegłam do mojego brata żeby mocno go przytulić - Kocham cię - powiedziałam na głos.
- Ja ciebie też - zaśmiał się oboje usiedliśmy na swoich miejscach. Patrzyłam na ten bilet i zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem sen ?
- Co ty się tak cieszysz ? - spojrzał na mnie śmiesznie Kuba
- A co mam płakać ? - zaczęłam się śmiać - Przecież to jest zaszczyt. Obejrzę mecz mojej ukochanej Borussi z Hollywood'em rozumiesz to. Przecież to jest szczyt moich najskrytszych marzeń. - powiedziałam to na jednym wdechu.
- Ale ty nie lubisz piłki nożnej - powiedział zaskoczony Łukasz
- Nie widzieliśmy się chyba z 3 lata co nie ? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - Wiele się zmieniło. Może i nie umiem grać w piłkę, ale nie powiedziałam że jej nie kocham. Od 3 lat oglądam wasze mecze. Płacze kiedy przegrywacie i krzyczę ze szczęścia z waszego każdego gola. Mam jakąś manię na punkcie BVB - dodałam ze smutną miną
- Przepraszam - podszedł do mnie Piszczek i mocno przytulił a później wrócił na swoje miejsce.
- To się nazywa być prawdziwym Borussen. - uśmiechnął się Marco
- Jasne - zrobiłam to samo i zatopiłam swoje oczy w telefonie. Poczułam wibrację. Spojrzałam na ekran, na którym wyświetlił się jakiś numer i treść smsa : Hej. Musimy porozmawiać, nie odpuszczę rozumiesz ? Nie wiem co teraz sobie o mnie myślisz. Ale wydaje mi się że nie są to za ciekawe rzeczy. Zależy mi na tobie. Proszę tylko 5 minut. Mario. Czułam jak pojawiają się 2 czerwone place na moich policzkach, a na twarzy uśmiech.
- Ziemia do Diany - krzyknął Marco
- Co ? - zrobiłam to samo co on
- Pytałem czyją koszulkę ubierzesz - zaśmiał się blondyn
- Nie wiem, za duży wybór. - pokazałam mu język
- A ile ty ich masz ? - spojrzał na mnie zaskoczony
- Raczej wszystkie - odpowiedziałam uśmiechem
- Zaskakujesz powiem ci siostra - wtrącił się Łukasz
- Chciała bym was wszystkich koszulki założyć, ale nie wiem na co - nagle wszyscy wybuchli śmiechem
- A który dzisiaj mamy ? - zapytał Kuba
- No 10 - dodałam po chwili zaczerwieniona
- To widzę cię w koszulce Gotze - odpowiedział pięknym uśmiechem
- Zobaczę - jak zwykle uśmiechnęłam się do nich i postanowiłam odpisać na smsa :
* Dobra możemy porozmawiać. Ale gdzie ? Bo to nie jest najlepsze miejsce. :)
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
* Za 30 minut w parku tu na osiedlu. Co ty na to ? :)
Ja również odpisałam od razu
* Mi pasuje. Dobra to ja już idę, żeby się nie zorientowali. :)
- Dobra ja idę się przejść bo trzeba korzystać z pogody. - powiedziałam chowając telefon do kieszeni
- Ok, ale bądź o 15. Bo o 16 jedziemy na Idunę. - dodał Łukasz
- Będę. Pa wszystkim - pomachałam im na pożegnanie i wyszłam. Tak jak się umówiliśmy tak zrobiłam. Skierowałam się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i czekałam na klubową 10. Bałam się tej rozmowy, ale musiałam przez to przejść.
- Ej już jest 14 ja spadam bo młody chciał żebym go gdzieś zawiózł - podniósł się Mario z kanapy i poszedł do wyjścia
- Spoko to do 16 - pożegnali się chłopcy. Nim się obejrzałam to Mario szedł w moją stronę. Chciałam uciekać, ale było za późno, bo już siedział obok.
- O czym chciałeś porozmawiać ? - zapytałam podkulając nogi
- Czemu w tym liście napisałaś że lepiej będzie jak nie będziemy na razie utrzymywać kontaktu ? - spojrzał na mnie za razem smutny jak i wesoły
- Bałam się i boję nadal - odpowiedziałam
- Czego ? - zapytał zdziwiony
- Tego co sobie o mnie pomyślałeś. W twojej głowie na pewno pojawiły się myśli : Zaliczyłem ją. Teraz może spadać. Naiwna laska, znów poleciała na mój urok itp. - dodałam ze łzami w oczach
- Chyba żartujesz - odpowiedział - Nigdy bym czegoś takiego o tobie nie pomyślał. - chwycił mnie za rękę a mi kamień z serca spadł. 
- Mówisz prawdę ? - spojrzałam w jego cudowne oczy. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, ręka lekko zadrżała a ja czułam się ja w niebie.
- Tylko prawdę - uśmiechnął się Mario
- Nie rób tak - powiedziałam śmiejąc się i patrząc w jego oczy
- Jak ? - i znowu zrobił te swoje cudowne oczy
- Tak - pokazałam palcem na niego - Na mnie to i tak nie działa - oboje zaczęliśmy się śmiać
- Widać - zaśmiał się Mario
- Ja lece bo Łukasz będzie się martwił - wstałam powoli z ławki
- Ale po między nami zgoda ? - chwycił mnie za rękę
- Tak, zgoda - uśmiechnęłam się i odeszłam
- To którą koszulkę założysz ? - krzyknął za mną Gotze
- Zobaczysz na meczu - zrobiłam to samo i udałam się do domu. Po 10 minutach drogi byłam już na miejscu. Nikogo nie było na dole. Spojrzałam na zegarek : 15.00. Pomyślałam że Łukasz jest na górze i się szykuje na mecz. Ja sama pobiegłam do pokoju. Wzięłam błyskawiczny prysznic i poszłam po ubrania. Założyłam czarne rurki, żółte conversy i koszulkę z nr 10 tak jak mówił Kuba. Zeszłam powoli na dół, gdzie czekał na mnie Piszczek.
- Ładnie wyglądasz - uśmiechnął się i pocałował w czoło
- Ty też spoko - spojrzałam na niego od góry do dołu
- Dzięki - zaśmialiśmy się równocześnie - Jedziemy ?
- Pewnie - wsiedliśmy do samochodu mojego brata
- A może chcesz poprowadzić ? - zapytał Łukasz - Masz przecież prawo jazdy
- No mam - uśmiechnęłam się i zamieniliśmy się miejscami. Usiadłam na miejscu kierowcy i zapięłam pasy.
- No tylko nie jedź za wolno bo on tego nie lubi - zaczął się śmiać Łukasz
- Postaram się - uśmiechnęłam się podejrzliwie do brata. Jechałam normalnie około 70 km/h. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Obróciłam swoją głowę w lewo i dostrzegłam Marco i Mario w samochodzie. Oboje zaczęli się śmiać a w mojej głowie narodził się pomysł : Pokaże im jak jeżdżą Polki. Przygotowałam się i czekałam na zielony kolor. Gdy go dostrzegłam ruszyłam z piskiem opon. Nie dawałam odpocząć samochodowi. Na liczniku pokazywała się nie mała liczba.
- Jezu zabijesz nas - krzyczał Łukasz
- No co on nie lubi wolno jeździć - zaczęłam się śmiać - Myślałam że właściciel też nie
- No też nie, ale jak ty tak się nauczyłaś jeździć ? - pytał zaskoczony Piszczek wysiadając z samochodu pod Singal Iduna Park.
- Normalnie - zaśmiałam się zrobiłam to samo. Staliśmy przed stadionem czekając na resztę.
- Ty lepiej jeździsz od Marco - przybiegł do nas  podekscytowany Mario, ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Nie przesadzaj - odpowiedziałam cały czas się śmiejąc
- No przecież widziałem nie Reus ? - dodał Gotze
- Na trening, bo zaraz mecz - krzyknęłam na nich i wskazałam placem na SIP. Wszyscy poszliśmy do środka. Chłopacy się poszli przebrać a ja wyszłam na murawę. Uśmiech sam malował mi się na twarzy. Bałam się o to że przegrają. Nim się obejrzałam chłopcy byli już obok mnie. Mieli trening, a ja siedziałam na trybunach i się trochę nudziłam. Obejrzałam się w bok i obok siedział jakiś chłopak
- Hej - uśmiechnął się do mnie chłopak - Jestem Tomas
- Cześć - zrobiłam to samo - Diana - podaliśmy sobie ręce - Czyżby Tomas Muller ?
- Tak - zaśmiał się - Czyżby fanka Bayernu ?
- Hollywoodu ? Nigdy - uśmiechnęłam się ironicznie - W moim sercu na zawsze Borussia - spojrzałam na chłopaków i wyjęłam telefon, napisałam smsa do Mario, bo widziałam że ma telefon : " Pomocy .! Nie lubię go :) "
- Czemu nie lubisz Bayernu ? - zapytał lekko zaczerwieniony - Źle gramy ?
- Nie, gracie na światowym poziomie wiec dobrze gracie. Ale nie lubię waszej drużyny tak po prostu - spojrzałam na Gotzego który czyta smsa
- Rozumiem, masz takiego prawo - odpowiedział Tomas z uśmiechem, a po chwili Mario był koło mnie
- Hej Diana idziesz, bo mieliśmy pogadać ? - złapał mnie za rękę Mario
- Jasne - cudem powstrzymałam śmiech - Miło było cię poznać - uśmiechnęłam się do Mullera i poszłam na murawę z klubową jedenastką
- Nie ma za co - zaśmiał się Mario
- No dobra dziękuje - odpowiedziałam stojąc na zielonej strawie
- Nie ma nic za darmo - wskazał palcem na swój policzek
- Ile strzelisz goli tyle dostaniesz całusów - zaśmiałam sie poszłam w stronę wyjścia. Między czasie lewy poinformował mnie że mam zaczekać przed stadionem, bo Ania zaraz będzie. Zrobiłam tak jak prosił polak. Czekałam w parku przed stadionem.
- Hej - podeszła do mnie piękna Polska
- Hej - uśmiechnęłam się do niej
- Idziemy kibicować naszym chłopakom ? - chwyciła mnie pod rękę Anna
- Jasne, ale boję sie bo jeszcze nie byłam na takim meczu - spuściłam głowę w dół
- Mała nie martw się - spojrzała na mnie uśmiechnięta brunetka - Jesteśmy razem damy rade
- Dobra chodźmy - uśmiechnęłam się do niej i obie poszliśmy na stadion, miałyśmy miejsca vip. Usiadłyśmy na miejscach, ja miałam Cola a Ania jak zwykle wodę. Pierwszy gwizdek i zaczęło się. Stachurska, a niedługo Lewandowska też bardzo się bała. Po pierwszej połowie 0 : 0. Gwizdek i początek 2 połowy. Po 60 minucie, było widać że Dortmundczycy zaczęli się denerwować co pozytywnie wpływało na ich grę. Mario, Marco i Robert biegli do bramki przeciwników. Ja usiadłam na miejscu i zamknęłam oczy usłyszałam okrzyki. Szybko podniosłam się i spojrzałam na chłopców którzy wskakiwali na Mario. Od razu zaczęłam krzyczeć i skakać. Ania tylko się ze mnie śmiała. Ostatni gwizdek i mecz zakończył się 1 - 0 dla BVB. Wyszłyśmy ze stadionu i czekałyśmy na naszych chłopaków. Polka od razu uwiesiła się na szyi Lewego a ja stałam i sie śmiałam. Poszedł do mnie Gotze
- Podobało się ? - zapytał z uśmiechem na twarzy
- No powiedzmy - udawałam znudzoną
- Czyli nie ? - zrobił smutną minę
- Żartuje - uderzyłam go lekko w ramie - Było cudownie - powiedziałam cicho do ucha i poszłam za Łukaszem
- A nagroda ? - podbiegł do mnie brunet...

************************************************************************

Jakoś mnie tak naszło na pisanie po wczorajszym meczu.
Cudowny mecz. Było widać starania chłopaków. I udało im się pokonać Bawarczyków.
Jestem taka szczęśliwa że uśmiech nie schodzi mi z twarzy. :D
No a co do tego rozdziału to taki nijaki. :D
Pozdroo <333 :) 

3 komentarze:

  1. Wcale że nie! Rozdział jest cudowny! Ah ten Mario.. . . . . . Jak ja bym chciała go spotkać <3
    haha marzenia. . . . . .. . . Czekam na rozwój wydarzeń! Zapraszam do mnie! :

    http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/

    http://mario-i-susanne.blogspot.com/

    Pozdrawiam :*
    Katerina <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział.Czekam na następny rozdzialik :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki?! Nijaki?! Co?! Gdzie Ty tu widzisz jakiś nijaki rozdział się pytam, co?! Bo moje oczy przeczytały właśnie cudowną szósteczkę. ;))
    Mario jest cudowny. ;D Ciekawi mnie jak to będzie z tą nagroda. ;) Weny! ;*
    Buziaki. ;*
    http://szukajac-samej-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń