Obudziłam się sama. Oczy były małe, zaczerwienione i strasznie piekły. Zerknęłam na telefon, który wskazywał 8.37. Podniosłam się z pod ciepłej pościeli i stanęłam na środku pokoju. Zerknęłam na małą walizkę stojącą obok drzwi i ją otworzyłam. W środku były moje ubrania i bielizna. Wyjęłam czysty strój i udałam się w poszukiwaniu łazienki. Trafiłam za pierwszym razem w drzwi tuż obok szafy. Weszłam pod prysznic, a ciepłe krople wody spływały po moim ciele. Wyszłam po 30 minutach spod prysznica i dokładnie osuszyłam się białymi ręcznikami.
Przebrana i
uczesana zeszłam powoli na dół. Reusa jeszcze nie było, bo trening mieli dopiero o 11. Weszłam do kuchni i postanowiłam że przygotuje kanapki i kawę dla blondyna, który mi tak pomógł. Zrobiłam kanapki z tym co znalazłam w kuchni i zaparzyłam kawę. Zaniosłam wszystko na stół gdy zeszedł Marco.
- Cześć - uśmiechnęłam się do chłopaka - Siadaj, w ramach podziękowania przygotowałam śniadanie
- Hej, nie musiałaś - odpowiedział i zaczął jeść posiłek a ja razem z nim
- Tak, ale chciałam - odpowiedziałam trochę przygnębiona
- Mario kazał mi zabrać Cię na trening - powiedział chłopak odnosząc naczynia do zmywarki
- Ja nigdzie nie jadę - stwierdziłam
- To od teraz masz zamiar zamknąć się w czterech ścianach i nic nie robić tylko się nad sobą użalać.? Powinnaś pokazać Łukaszowi jak bardzo kochasz Mario.
- Tak masz racje, ale ja się najzwyczajniej w świecie boję. - mówiłam siadając na kanapie
- Wiesz że masz mnie i Mario. A Piszczek lada moment przemyśli wszystko i będzie was wspierał - odparł Blondyn siadając obok
- Masz racje, jadę na ten trening - powiedziałam głośniej i wstałam
- No właśnie, jedziemy - zaśmiał się Marco i z torbą na ranieniu ruszyliśmy do samochodu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Reus zaprowadził mnie na trybuny a sam poszedł się przebrać. Usiadłam na jednym z krzesełek i złapałam się za głowę. Strasznie bałam się momentu, który zaraz miał nadejść. Nogi i ręce same mi się trzęsły a ja nic nie mogłam na to poradzić. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak chłopcy wbiegają na murawę. Gotze powiedział coś trenerowi i biegł w moją stronę. Momentalnie uśmiech namalował mi się na twarzy.
- Cześć, jak się czujesz ? - zapytał troskliwie i mocno przytulił
- Lepiej - powiedziałam ocierając łzy
- Proszę nie płacz - szepnął mi do ucha chłopak
- Mhmm, a jak Łukasz odzywał się do Ciebie .? - zapytałam siadając na swoim poprzednim miejscu
- Niee - odpowiedział smutny
- Koniec dobrego, idź ćwiczyć - zaśmiałam się i złożyłam na jego ustach namiętnego buziaka
- Kocham Cie - powiedział i pobiegł do reszty chłopaków. Łukasz przez cały czas biegał smutny ze spuszczoną głową, tak jak by chciał przeprosić tylko nie wiedział jak. Gdy tylko spoglądałam na Mario ten się śmiał i wygłupiał. Po 2 godzinach trening się skończył, a chłopcy poszli do szatni. Ja powoli zeszłam na murawie i chodziłam w kółko. Zastanawiałam się nad wszystkim, czy dobrze robię że jestem z Mario. Kocham go, ale zaraz będę musiała zejść z głowy Marco. I co wtedy zrobię ? Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos. Nie pewnie odwróciłam się i spojrzałam na Łukasza.
- Co chcesz ? - krzyknęłam na niego
- Porozmawiać - powiedział smutny siadając na trawie opierając się o barierkę. Bez słowa usiadłam obok i podkuliłam nogi.
- Przepraszam, ale ja nie potrafię tak po prostu wpaść Ci w ramiona i powiedzieć że nic się nie stało - powiedziałam oburzona
- Wiem rozumiem. Ale przepraszam - dodał załamany. Spojrzałam w bok, gdzie stał wesoły Mario
- Daj mi czas - odparłam i poszłam do ukochanego. Po woli przydreptałam do bruneta
- O czym gadaliście ?
- Przeprosił, ale ja nie potrafię od tak powiedzieć : Wszystko jest ok - mówiłam ze łzami w oczach
- Ej, musisz być silna - zaśmiał się i namiętnie pocałował
- Wiem kochanie, dla Ciebie - powiedziałam chwytając go delikatnie za rękę
- Dla nas - poprawił mnie i ruszyliśmy przed stadion gdzie stali wszyscy.
- O kurde - krzyknął Kevin
- Co ? - zapytał mój brunet a ja tylko się uśmiechnęłam
- Wy jesteście razem ? - zapytał z niedowierzaniem Kuba
- Nie. Dlaczego pytasz ? Wszystkich kolegów trzymam za rękę i całuje - odparłam śmiejąc się, a następnie złączyłam nasze wargi
- Ale śmieszne - powiedział ironicznie Błaszczykowski, a my wybuchnęliśmy śmiechem
- Szczęścia - krzyknęli niemal równo
- Dzięki - odpowiedział za nas mój ukochany. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę ze wszystkimi, przy czym było mnóstwo śmiechu. Uwielbiam spędzać z nimi czas, nie da się wówczas nudzić.
- Kochanie, chodź zawiozę Cię do Marco po rzeczy - pociągnął mnie za sobą Mario
- Ok - odparłam uśmiechem - Pa wszystkim - pomachałam i pomaszerowałam z ukochanym do jego samochodu - Na reszcie - odparłam siedząc w białym, skórzanym, wygodnym fotelu.
- Chwila spokoju - zaśmiał się zerkając na mnie
- Dokładnie. - odpowiedziałam z uśmiechem - Kocham Cię - spojrzałam w jego oczy i namiętnie pocałowałam
- Ja Ciebie też - dodał. Dużo rozmawialiśmy w samochodzie do momentu gdy dotarliśmy pod willę blondyna. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do domu. Gotze miał klucze do mieszkania swojego przyjaciela więc bez problemu dotarliśmy. Wcięłam swoją malutką torbę i zeszłam na dół, gdzie czekał brunet.
- Już ?
- Mhm - potwierdziłam i wyszłam na dwór. Chłopak schował torbę do bagażnika i zaraz siedział obok mnie w samochodzie. Oparłam głowę o jego ramie i zamknęłam oczy. Byłam strasznie zmęczona, sama nie wiem po czym.
- Jesteśmy - usłyszałam jego miły głos. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła
- Jesteśmy u Ciebie. Dlaczego ? - zapytałam zaspana
- Bo chcę z tobą spędzić trochę czasu - zaśmiał się i wysiadł. Wiedziałam że nie wygram z nim więc i ja wyszłam z pojazdu. Mario wziął moją torbę i ruszył do środka.
- Głupek - westchnęłam głośno i poszłam za nim. Gotze odstawił moją walizkę do swojej sypialni i zeszedł na dół.
- Co robimy ? - poruszył seksownie brwiami siadając obok mnie na kanapie
- Może jedzonko ? - zaproponowałam
- A może pizza. Nie chce mi się stać w kuchni - zaśmiał się i namiętnie pocałował
- No dobra - odparłam uśmiechem. Mario zamówił pizze i tak czekaliśmy na nasz obiad. Po 15 minutach przywieźli nam pyszną pizzę.
- Dobre nie ? - zapytał Niemiec jedząc kolejny kawałek
- Pyszna - powiedziałam popijając posiłek wodą. Nasz obiad przerwał dzwonek telefonu Mario - Odbierz - uprzedziłam jego pytanie i skończyłam jeść. Wzięłam naczynia i poszłam odnieść do zmywarki, po czym ją uruchomiłam. Wróciłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Brunet i rozmawiał przez telefon.
- Chłopacy pytają czy mogą przyjść i pograć w fifę ? - zapytał z błagalną miną mój ukochany. Zaczęłam się śmiać.
- No jasne - puściłam mu oczko, i usiadłam obok. Oparłam głowę o jego ramie i podkuliłam nogi, a Mario zakończył rozmowę.
- Kochana jesteś - pocałował mnie delikatnie w czoło
- Wiem - odparłam, a on zaczął się śmiać. Posiedzieliśmy w swoich objęciach do momentu gdy nie zadzwonił dzwonek. Gotze poszedł otworzyć, a ja zajęłam miejsce na dużym fotelu, aby przypadkiem nie dostać od któregoś z chłopaków gdy będą grać. Nagle Marco, Kuba, Robert, Łukasz, Nuri, Sokratis, Erik i Mats wparowali do salonu a za nimi śmiejący się Mario.
- Siemka - powiedzieli równo
- No hej - odparłam siadając po turecku
- Nie mam miejsce - posmutniał brunet
- Chodź do mnie - wyciągnęłam do niego rękę i przesunęłam się na początek fotela. Niemiec chwycił za moją dłoń i usiadł za mną, obejmując dłońmi w tali.
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha a ja odruchowo się uśmiechnęłam. Nie odpowiedziałam, ale namiętnie go pocałowałam. Oparłam się o jego klatkę piersiową i patrzyłam na niego z dołu. On trzymał swoje ręce na moim brzuchu i delikatnie smyrał.
- Koniec czułości - jęknął Kuba
- Zazdrościsz ? - zaśmiał się Mario ściskając mnie
- Jasne - odparł a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Gramy - przerwał to Marco i chwycił za pada. - Kto gra ?
- My - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. Podniosłam się z fotela i wzięłam pada w dłoń. Zaraz zajęłam moje poprzednie miejsce i oparłam o ciało chłopaka.
- Ja Borussia - pokazał nam język blondyn
- A my kim gramy ? - spojrzał w moje oczy Mario - Ty wybierz
- Jesteś pewien ? - podniosłam jedną brew ku górze
- Wybierze Real - powiedział Erik
- Niestety błąd. Jestem za Barceloną - pokazałam mu język i wybrałam kataloński klub
- Nie żartuj ? - zwrócił się do mnie chłopak obejmujący mnie od tyłu
- Mówiłam żebyś się nad tym zastanowił... - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Przeżyje. - powiedział pod nosem - Dla Ciebie - dodał i złączył nasze usta
- Jedna normalna - krzyknął Robert - Barca ! - dodał a ja zaczęłam się śmiać
- Tak jest - odparłam i spojrzałam na Gotze, który cały czas się do mnie uśmiechał. - Kocham Cię - patrzyłam cały czas w jego oczy, nie zwracając uwagi na otoczenie. Liczył się tylko on, wtedy poczułam coś w środku. Poczułam, że dobrze robię będąc z Mario.
- Ej no skończcie - krzyknął Kuba
- Dobra - powiedziałam i oddałam pada mojemu chłopakowi. Oparłam się o jego umięśnione ciało i wpatrywałam się w telewizor. W fifę idzie mi coraz lepiej, ale jakoś nie miałam ochoty na grę. Patrzyłam co chwilę na Łukasza, który siedział ze spuszczoną głową. Szkoda mi go było, zawsze miałam za dobre serce i w tym przypadku też. Ale przecież ja nie miałam go za co przepraszać, więc pozostało mi tylko czekać. Nim się obejrzałam brunet oddał Matsowi pada i objął mnie rękoma gładząc po brzuchu. Ta chwila mogła trwać wiecznie, było tak przyjemnie.
- Komu piwa ? - zawołał Marco
- Wszystkim - odkrzyknęli chłopacy
- Ja podziękuje - powiedziałam cicho
- Nic Ci się nie stanie - szepnął Mario
- Ja po prostu nie lubię piwa. Jest gorzkie i okropne - odpowiedziałam cicho
- Dobrze już dobrze, nie denerwuj się kochanie - dodał i ucałował mnie w czoło ja tylko głośno westchnęłam. Tak chłopcy zaczęli zabawę. Poszło mnóstwo piwa, a wszyscy byli pijani nawet Łukasz. Na zegarku wybiła 00.30 a oni nie mieli zamiaru się zbierać, więc ja musiałam się za nich wziąć
- Dobra Erik, Nuri, Mats i Sokratis wstawać raz - krzyknęłam - Odwiozę was do domu - dodałam i stanęłam przy fotelu
- Tak jest - od razu podskoczyli do góry i stali na baczność przede mną
- Kochanie mogę samochód ? - skierowałam się do Mario
- Pewnie - powiedział i wyciągnął kluczyki, które zaraz były w mojej ręce. Po 30 minutach rozwożenia chłopaków wróciłam do domu po kolejną partię.
- Teraz wy - powiedziałam na samym wejściu
- Już idziemy. Trzymaj się Mario - krzyknęli i posłusznie ruszyli do samochodu. Najpierw odwiozłam Kubę i Roberta, następnie podjechałam pod dom Marco, a ten wysiadł z samochodu. Na koniec został mój pijany braciszek. Podjechałam pod nasz dom i zgasiłam pojazd.
- Dobra jesteśmy - powiedziałam
- Pomożesz mi ? - spojrzał na mnie z błagalną miną. Westchnęłam głośno i wysiadłam z samochodu. Otworzyłam drzwi z jego strony i delikatnie wyciągnęłam go z samochodu.
- Ostrożnie - spojrzałam na niego trzymając go w pasie. Nie odpowiedział tylko się uśmiechnął i jakimś cudem zaciągnęłam go do sypialni. Ten od razu położył się na łóżku i zasnął w ubraniach. Została mi na koniec najbardziej pijana osoba czyli Gotze. Wróciłam pod dom mojego chłopaka, wjechałam do garażu samochodem i weszłam do salonu. Na fotelu spał pijany brunet, podeszłam powoli do niego i przykucnęłam.
- Kochanie - powiedziałam lekko szturchając pijanego
- Mmm - zamruczał
- Chodź spać - chwyciłam go za rękę ale on nawet nie zareagował. Zaczęłam się z niego śmiać, zrobiłam szybko zdjęcia i dalej zaczęłam się z nim męczyć - Proszę Cię chodź - szarpnęłam go
- Co się dzieje ? - zapytał zdezorientowany
- Próbuje zaprowadzić Cię do sypialni, lecz to trudniejsze niż mi się wydawało
- Mhm - znowu zamruczał i podniósł się z fotela. Objęłam go jedną ręką w pasie, a drugą chwyciłam jego, która była zawieszona na moim karku.
- Uważaj trochę - podniosłam głos gdy ten wchodził w ścianę. Jakoś przyciągnęłam go do sypialni i położyłam na łóżku. - No to teraz jeszcze gorzej będzie. - powiedziałam pod nosem i szarpałam się z jego koszulką. Nie było tak źle, skarpetki też zeszły łatwo. A na koniec spodnie. Odpięłam guzik i rozporek i zaczęłam szarpać za nogawki. - Mario, cholera jasna pomóż mi - krzyknęłam na niego wykończona.
- Nie denerwuj się - dodał i jakoś razem zdjęliśmy dolną część garderoby. Nie chciało mi się nawet iść przebierać w piżamę do łazienki, więc chwyciłam za koszulkę mojego chłopaka i się w nią przebrałam. Bezszelestnie weszłam do łóżka i zasnęłam. Poczułam jak lecę, otworzyłam oczy i leżałam na podłodze. Podniosłam się cicho z paneli i zerknęłam na szafkę nocną, zegarek na niej wskazywał godzinę 3.11.
- Serio ? - pomyślałam i spojrzałam na łóżko. Mario leżał rozłożony na całości, a dla mnie już nie było miejsca. Nie chciało mi się z nim męczy więc po wyszłam z sypialni i poszłam do kuchni. Napiłam się wody z lodówki i ułożyłam się na kanapie. Było ciepło więc się nie przykrywałam i tak znów zasnęłam...
____________________________________________________________________
No to tak. O to i jest rozdział już nr 14 o ile umiem liczyć :D
Napisałam go już kilka dni temu ale jakoś nie miałam okazji go dodać. :) Za co przepraszam.
Ale teraz jest i do się liczy. Mi się nawet podoba. Ale to wam ma się podobać.! :)
Ostatnio liczba komentarzy maleje, co powoduje smutną minkę u mnie. :(
Mam nadzieję że nie długo się to zmieni i będzie was coraz więcej. :) <3
Marta .! :D
A to chłopaki. Razem. Aaaaa <3 Kocham patrzeć na to zdjęcie.
Gotzeus Forever. Są cudowni nie ?
Dobra kończę bo bym mogła tak pisać i pisać a nauka czeka :c
Trzymajcie mi się ciepło :D Hahaha